Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Historia czarnej koteczki z happy endem.

Kilka dni temu pisaliśmy o czarnej kotce, która błąkała się przy ul. Mazowieckiej. Szybka interwencja okolicznych mieszkańców, potem spółdzielni „Perspektywa" i „łańcucha pomocy” w postaci Urzędu Miejskiego oraz „Oazy. Lecznica Dużych i Małych Zwierząt” Adama Ołdziejewskiego, uratowała zwierzątko.
Historia czarnej koteczki z happy endem.

Autor: Joanna Osińska

Postanowiliśmy także włączyć się do pomocy w sprawie . Zarówno w kwestii opieki nad kotką, jak i znalezienia je opiekunów. Weterynaryjne ślady zabiegów wskazywały bowiem, że nie jest bezdomna.  Publikacja informacji na naszym portalu i w Tygodniku Narew szybko przyniosła efekt - do jednej z opiekunek zgłosiła się dawna właścicielka koteczki. W lecznicy od razu rozpoznała swoją zgubę i ze łzami wzruszenia szybko zabrała ją do swego domu.

- Jestem bardzo szczęśliwa. Mam z Simbą (imię prawdziwe) wiele wspomnień. Dwa lata temu czmychnęła mi podczas przeprowadzki.  Prawdopodobnie musiała mieć jeszcze w tym czasie innego właściciela, bo jest zadbana. Jestem zaszokowana, że jest tak wiele dobra wśród nas i tyle osób włączyło się w pomoc. Chciałabym wszystkim serdecznie podziękować. To dobro do wszystkich wróci. A kotka mimo gipsu ma się bardzo dobrze. Wybrała sobie jako opiekuna mojego synka, nie odchodzi od niego na krok – mówi wzruszona pani Edyta.

Joanna Osińska



Podziel się
Oceń

Komentarze