Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Palił meble, bo Kaczyński pozwolił. Prezesowska wielkoduszność dusić nas będzie całą zimę

Strażnicy miejscy z Wejherowa namierzyli 34-latka, który w piecyku domowym spalał płyty meblowe. Nie widział w tym nic nagannego, bo – jak powiedział – prezes PiS pozwolił palić wszystkim.
Palił meble, bo Kaczyński pozwolił. Prezesowska wielkoduszność dusić nas będzie całą zimę

Autor: iStock

Straż miejska w Wejherowie (województwo pomorskie) otrzymała zgłoszenie o „czarnym, gęstym i śmierdzącym” dymie, który unosił się w okolicy ul. Strzeleckiej. Strażnicy ustalili, że źródłem spalin jest piec typu „koza”. 34-letni mężczyzna spalał w nim wiórowe płyty meblowe.

Zenon Hinca, komendant straży miejskiej w Wejherowie relacjonuje, że strażnicy zaproponowali przyłapanemu na gorącym uczynku 34-latkowi mandat w wysokości 500 zł. Ten jednak odmówił jego przyjęcia i oświadczył, że chce iść do sądu. 

– Na pytanie, dlaczego pali odpady w piecu, odpowiedział, że prezes PiS pozwolił wszystkim palić. Takie pozwolenie nie stanowi jednak normy prawnej. Teraz sprawa znajdzie swój finał w sądzie – podkreślił szef wejherowskich strażników. 

Kaczyński: Trzeba w tej chwili palić wszystkim

Mieszkaniec tej pomorskiej miejscowości nawiązał do głośnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który podczas spotkania ze swoimi zwolennikami w Nowym Targu powiedział:

– Trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami i podobnymi szkodliwymi rzeczami.  

Na efekty prezesowskiej wielkoduszności nie trzeba było długo czekać – Polacy z miejsca pochwycili radę szefa PiS, którą zrozumieli dosłownie: można palić, czym się da. I – jak widać – palą.

Polski Alarm Smogowy uznał wypowiedź Kaczyńskiego za nieodpowiedzialną. – Bardzo obawiam się tego, co wydarzy się w nadchodzącym sezonie grzewczym – nie krył obaw Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego w rozmowie z INNPoland.pl.

I, co więcej, jest się czego obawiać, bo gminy już raportują, że ilość odpadów spadła. Żółte worki z plastikiem i niebieskie worki z papierem znikają, zanim przyjadą samochody odbierające odpady do recyklingu. Spod sklepów giną wielkie, pozwijane drutem kartony przygotowane do recyklingu. Polski Alarm Smogowy podejrzewa, że wszystkie te rzeczy jesienią i zimą trafią do domowych pieców.

Węgiel najgorszej jakości ląduje w piecach

Co więcej niedawno Ministerstwo Klimatu i Środowiska zniosło normy jakości węgla spalanego w gospodarstwach domowych. Oznacza to, że można palić nie tylko najmocniej zasiarczonymi gatunkami węgla, ale również odpadami kopalnianymi, czyli m.in. mułem kopalnianym zmieszanym z miałami węglowymi.

A przed kilkoma dniami do sprzedaży trafił węgiel brunatny – tani, lecz bardzo szkodliwy dla środowiska opał. Jak podaje Państwowy Instytut Geologiczny, węgiel brunatny posiada mniejszy udział procentowy samego węgla niż kamienny. Ma go od 58 do 78 proc. Jest popielny, wilgotny i zawiera dużą ilość siarki.

— To poważny krok wstecz w polityce antysmogowej rządu — ocenia Polski Alarm Smogowy.

Jeszcze więcej osób będzie umierać

Na zlecenie INNPoland panel Noirstat zapytał Polaków, czym ogrzewają swoje domy:

- 28 proc. ogrzewa węglem,

- 27 proc. używa drewna (niektórzy łączą oba te paliwa)

- 22 proc. korzysta z gazu,

- 11 proc. wykorzystuje prąd.

Na pytanie: Czy rozważa Pan/Pani możliwość ogrzewania domu innymi materiałami, np. odpadami? 14 proc. badanych odpowiedziało, że tak.

– Ta statystyka nastraja mnie optymizmem, bo jeżeli 60 proc. osób mówi, że nawet jak będzie źle, to nie będą paliły śmieciami, to jest dla mnie przejaw takiego już dosyć dobrego wyedukowania społeczeństwa, które rozumie, że świństwami po prostu nie wolno palić – skomentował dla INN PolandPiotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

Historia z Wejherowa rodzi jednak obawy, że w czasie tegorocznej zimy będziemy wdychać jeszcze więcej szkodliwych substancji.

– A głównymi ofiarami zanieczyszczenia powietrza będą zwłaszcza osoby starsze i osoby z chorobami towarzyszącymi, np. przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, astmą i chorobami układu sercowo-naczyniowego – wylicza Piotr Siergiej. – A osoby podatne na udary i zawały będą bardziej chorować, a w rezultacie – częściej umierać, co potwierdzają badania.

Przypomnijmy jeszcze, że  mandat za spalanie zakazanych produktów wynosi 500 zł, a w przypadku nagminnego łamania prawa sprawa trafia do sądu, który może nałożyć karę administracyjną w wysokości do 5000 zł.

 

 

 








 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze