Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 05:46

Chętni na mój fotel niech jeszcze poczekają...

Z Prezydentem Łomży Mieczysławem Czerniawskim rozmawiał Artur Filipkowski

- Rozmawiamy w miejscu oddalonym o 100 m od Narwi. Coraz częściej słychać gwar dobiegający z bulwarów. To chyba jedna z bardziej trafionych inwestycji ostatnich lat?

- Już podczas kampanii wyborczej mówiłem o bulwarach. Projektował je mój poprzednik, jednak ja miałem szczęście zrealizować to dzieło, praktycznie od początku do końca. To dziś wizytówka Łomży. Gdy jestem w Białymstoku, w Warszawie, wszyscy mówią, że jest to piękna rzecz i zachęcają  mnie: „jeszcze drugi odcinek, trzeci!”. Drugi jest już zaprojektowany i prowadzę rozmowy o możliwościach dofinansowania. Ten odcinek do mostu w Piątnicy jest bardzo trudny i kosztowny, 15 mln zł, ale byłaby to kolejna piękna rzecz...

- Jest szansa?
- Mamy dobre tendencje. Nasze inwestycje są dofinansowywane z funduszy unijnych średnio w ponad 60 proc., gdy w poprzedniej kadencji było to 16-17 proc. Wówczas i poziom inwestycji był niższy, ok. 50 mln zł. A w tym roku wydamy na nie 84 mln zł. Takiego dofinansowania i rozmachu nie było nigdy.
- A jednak radni mają zastrzeżenia do Pana pracy. Nie przyjęli uchwały o udzieleniu absolutorium, mimo pozytywnej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej. Może za mało Pan się stara?
- Tu wyszła polityka. Remis w głosowaniu 11:11 nie był porażką. Wcześniej wszystkie komisje Rady Miejskiej, łącznie z komisją rewizyjną, w której większość to radni PiS, odniosły się do uchwały pozytywnie. Najważniejsza była oczywiście akceptująca opinia RIO. Tymczasem na sesji Rady Miejskiej dostrzegłem jakieś zdenerwowanie. Okazało się że egzekutywa.. przepraszam – zarząd Platformy Obywatelskiej pod przewodnictwem pana Sławomira Zgrzywy wprowadził dyscyplinę partyjną w głosowaniu. Ten, kto głosowałby „za” uchwałą, zostałby wyrzucony z partii. Także była to ocena stricte polityczna. Ale ja przeżyłem wiele kampanii wyborczych i wiem, że jeżeli ktoś planuje prowadzić kampanię wyłącznie na krytyce personalnej, na przykład prezydenta – to jest krótka dróżka. Jeżeli PO myśli o przyszłorocznych wyborach, to powinna wspierać pozytywne rozwiązania dla Łomży. Samorząd to nie miejsce na uprawianie polityki.

- Jakie są konsekwencje nieprzyjęcia uchwały o udzieleniu absolutorium?

- Żadne. Pracujemy spokojnie nadal. Nigdy w Radzie Miejskiej nie miałem większości ani koalicji. Kiedy składałem ślubowanie, liczyłem na dobrą współpracę, prosiłem, aby moją koalicją była cała Rada. Wiem, że to myślenie utopijne, ale sądziłem, że najważniejsze będzie zawsze dobro Łomży.
- A co z przyszłorocznymi wyborami? Będzie Pan kandydował?
- Nie odpowiem na to pytanie. Ci, którzy tak nogami przebierają szykując się na fotel prezydenta, niech jeszcze poczekają, niech zostaną w niepewności... Na razie ich argumenty są żałosne. Radni PiS zarzucają mi, że nie oszczędzam, że dałem 500 tys. zł szpitalowi. A to są dywidendy wypracowane przez spółki miejskie, MPEC i MPWiK. Ich zysk został przeznaczony na tomograf, który będzie służył mieszkańcom Łomży. Wyrzucają, że przekazałem w ubiegłym roku 150 tys. zł policji na dodatkowe patrole inwestycje, a za chwilę atakują, że w tym roku zabrakło 50 tys. zł właśnie na patrole. PO uważa, że brakuje nadzoru nad spółkami miejskimi i zakładami. A w MPK zmieniłem dyrektora, w MOSiR też. Za tymi zmianami poszły zmiany działalności obu podmiotów. Więc jaki jest tu brak nadzoru, jaki to jest argument?

- A może to nieprzyjęcie uchwały absolutoryjnej jest takie symptomatyczne dla zawieszonej w niepewności Łomży? Może potrzeba zdecydowanego działania? Dobry czas na podejmowane decyzje to tuż po wyborze, albo rok przed. Może warto...
- Wciąż uważam, że n politykę jest miejsce „na górze”, nie w samorządzie. Wciąż jestem otwarty na współpracę ze wszystkimi radnymi. Nie dzieliłem rady, nie starałem się tworzyć większościowej koalicji, choć być może takie starania teraz podejmę. Ale koalicję nie dla celów politycznych, tylko dla zadań ważnych dla Łomży, a są one przeogromne. I żeby nie stracić tej pozycji, jaką udało się wypracować miastu w ostatnich latach w oczach władz wojewódzkich i centralnych.

- Przeogromne zadania dotyczą m.in. gospodarki. Co z podstrefą Specjalnej Suwalskiej Strefy Ekonomicznej? Przedsiębiorcy czekają.

- Ja też czekam. Ale to, co do mnie należało, wykonałem – nie mówię tylko o przygotowaniu wniosku, ale również o dobrej współpracy z zarządem  SSSE. I gdyby nie zmiana wicepremiera Pawlaka na Piechocińskiego, to dzisiaj decyzja na Radzie Ministrów już by zapadła, bo Pawlak przekonał ministra finansów Rostowskiego, że należy poszerzać Strefę Ekonomiczną. Otóż minister Rostowski uważa, że ponad 10 mld zł nie wpływa do budżetu państwa, ponieważ są to te ulgi, które uzyskują przedsiębiorcy w strefie.

Mam trochę podobną sytuację w ratuszu. Podjąłem decyzję o obniżeniu pewnych podatków dla przedsiębiorców, w ramach ulg inwestycyjnych. Szczegóły są w tej chwili dopracowywane. Jesienią przedłożę radnym miasta projekt tej uchwały. Ruszamy w dobrym  kierunku. Ale musiałem panią skarbnik do pomysłu przekonać, bo z tego względu dochody miasta mogą być nieco niższe.
- A jak idą prace związane z przygotowaniem terenów na Bawełnie pod inwestycje?

- Uzbrojenie terenów inwestycyjnych to 22 mln zł, z tego z dotacji unijnej jest dofinansowanie 70 proc. Ale ważny jest też jest jeszcze jeden projekt, dotyczący usprawnień drogowych. To są 32 mln zł, na które – jak liczę - podpiszemy umowę z Zarządem Województwa Podlaskiego i zaczniemy w tym roku  realizować. W tych dwóch przedsięwzięciach dojdzie do wybudowania ulicy Meblowej, Browarnej – oczywiście z rondami – i modernizacji ulicy Przykoszarowej. Do października musimy przebudować mostek na Łomżyczce. Z góry przepraszam za kłopoty komunikacyjne, gdyż trzeba będzie zamknąć ulicę Poznańską.  Robi nam się mała obwodnica, poprzez właśnie Poznańską i modernizowaną Szosę do Mężenina. Już jest po przetargu na remont ul. Sikorskiego, między Wojska Polskiego a Nowogrodzką  i ogłoszony już jest przetarg na kolejny odcinek, do mostu Hubala. Już nie mówię o ulicach, które budujemy – od Przemysłowej począwszy. Realizujemy program budowy i remontów ulic – tu muszę ogromnie podziękować Radzie Miasta. Wreszcie został uchwalony i konsekwentnie realizowany, mieszkańcy wiedzą, które ulice będą w jakich latach naprawiane i budowane. Oczywiście, gdy będą pieniądze, będziemy przyspieszać. Jednak pojawiają się też wnioski o nowe ulice dojazdowe, np. pan radny Mieczkowski zabiega mocno o modernizację dojazdowej ulicy do jego szkoły, mówię tutaj o ZDZ-tach.

- To może gdzieś przyoszczędzić...

- Łomża nie jest nadmiernie zadłużonym miastem, ale rzeczywiście radni nakłaniają mnie, żeby oszczędzać. Komisja Finansów zobowiązała mnie, żebym we wrześniu przedłożył program  oszczędnościowy na cały rok. Będzie trudno , bo nie ma za bardzo na czym.. Na oświacie? Raczej warto w nią inwestować, a nie oszczędzać. Na kulturze? Sporcie? Już opracowując budżet na rok bieżący z góry założyłem, obniżenie – w stosunku do wydatków w ubiegłym roku - o 5-8 proc. wydatków bieżących we wszystkich miejskich podmiotach. Podpisałem umowę z PGE Białystok na dostawę prądu wspólnie do wielu jednostek miejskich. To jest oszczędność 1,5 mln zł rocznie. Po przetargu na Sikorskiego zaoszczędziliśmy 1,3 mln zł.
- Duży pieniądz, jak na Łomżę.
- Bardzo. Szkoda, że radni tego nie potrafią dostrzec.

- Co ze Starym Rynkiem? Ludzie są zniecierpliwieni tak długim remontem.
- Rozumiem zdenerwowanie, to jest centrum miasta. Ostatnio na prezydencie suchej nitki nie zostawiali kupcy i nie tylko, no trudno. Taka jest moja rola, taka funkcja i ja muszę być na to odporny, i jestem. Ale zawsze tłumaczę: jeżeli ktokolwiek remontuje dom, to zawsze jest bałagan. Tym bardziej, że odcinek przy ratuszu – gdyby państwo zauważyli jak tam skorodowane były instalacje, to cieszę się, że to w pewnym momencie nie pękło, nie wybuchło. Awarie za awariami. Wymieniliśmy całość podziemnej infrastruktury. Tam na 6 metrów trzeba było robić wykopy. Zaczęliśmy już od Giełczyńskiej wykładać kostkę.

Są argumenty, że trzeba było zacząć od hali – na to nie mieliśmy i nie mamy funduszy. Na razie tworzymy projekt. Ale jeżeli te dwie pierzeje zrobimy, to zmieni się oblicze Starego Rynku. Jeżeli będą pieniądze, w przyszłym roku podejmiemy kolejne działania, chociaż nie przebudowę hali. Tu uspokajam kupców tam handlujących. Oczywiście oni mogą podjąć decyzję i przenieść się na nową targowicę. Myślę, że najlepiej byłoby wykonać elewację hali, bo ona nie będzie pasować do otoczenia. Przygotujemy koncepcję wyglądu kamienic z filarami. Chcemy zachęcić właścicieli kamienic do remontów i skorzystania z naszych podpowiedzi co do wyglądu, stylu.
- Na zakończenie: co było dla Pana największym rozczarowaniem, a co największą zachętą do pracy?
- Optymizmu zawsze dodają mi mieszkańcy Łomży. Oczywiście, że jest krytyka, ale  wyciągam z niej wnioski. A sympatia, której doznałem przez te dwa i pół roku ogromnie mnie buduje. Cieszę się bulwarami, że wkrótce będziemy otwierać nową targowicę. Będziemy otwierać nowe drogi, nowe ulice. Liczę na podstrefę SSSE. Marzeń mam wiele, choć marzenia zawsze trzeba konfrontować z możliwościami.

Rozczarowanie... Niezrozumienie niektórych osób, w tym i polityków, co to znaczy współdziałać, a co to znaczy komuś przeszkadzać. W tym przeszkadzaniu jest tyle zawiści, małostkowości, że ja do tego nigdy się nie poniżę.

- Dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Komentarze