Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 23:43
Reklama
Reklama

Sami musicie to zrobić - mówi Krzysztof Pieczyński

"Oczekiwaliśmy guru, przewodnika, lidera" - mówili uczestnicy spotkania z Krzysztofem Pieczyńskim. "Nie szukajcie lidera, bądźcie wolni, musicie sami wybrać swoje drogi" - odpowiadał znany aktor.
Sami musicie to zrobić - mówi Krzysztof Pieczyński

Krzysztof Pieczyński przyjechał do Łomży na zaproszenie podlaskich struktur KOD. Spotkanie z nim reklamowane było m. in. nazwą Stowarzyszenia Polska Laicka, w którym aktywnie się udziela. Okazało się, że kilkudziesięciu uczestników spotkania w restauracji "Amadeus" miało wobec aktora, poety, pisarza, społecznika, określone oczekiwania: ataku na "bogacących się biskupów"," panoszący się kler", deklaracji czy gość "chodzi do kościoła czy do cerkwi", czy w ogóle "jest wierzący". Krzysztof Pieczyński zawiódł te oczekiwania.       

Powiedział wprawdzie, że "Kościół nie ma podpisanych praw autorskich na Pana Boga ."Wywoływany do tablicy" przed dyskutantów mówił też o ważnych celach, jakie stawia sobie Polska Laicka (m. in. rozwiązanie konkordatu ze Stolicą Apostolską, wyprowadzenie religii ze szkół, opodatkowanie Kościoła). To wszystko jednak było tylko marginesem dla intelektualnej wyprawy, na jaką zaprosił uczestników spotkania Krzysztof Pieczyński.

W jego wykładzie pojawiały się sformułowania m. in. o: porządkującej chaos, ale zarazem ograniczającej roli słowa i poezji; badaniu "tego, co teraz", a nie przeszłości i przyszłości, bo do tego mogą służyć jedynie projekcje i funkcje umysłu; o próżni i nicości; o pierwszym człowieku Adamie, który nadając nazwy określał istotę każdej rzeczy; poezji, która jest "boskim szyfrem"; fizyce kwantowej; teorii, że mózg poznaje świat w zapisie cyfrowym, co ludzie już potrafią robić z obrazem i dźwiękiem; biofotonach, czyli wydzielających światło częściach atomów; wielkościach subatomowych; siedmiu łańcuchach DNA, które odpowiadają siedmiu czakramom, polu morfogenetycznym, kronice Akaszy.

Niemal z każdą minutą wystąpienia miejsc na krzesłach robiło się coraz więcej, a kurtek na wieszakach coraz mniej.

- To był wstęp, czekam na pytania - powiedział Krzysztof Pieczyński.

Pytanie było: czy można by wprowadzić inne "słownictwo" do dyskusji. Jeden ze zdesperowanych słuchaczy próbował przekonać aktora, że mówi jednak nie do studentów, a do "łomżyńskiego ciemnogrodu". Trochę pomogło.

Krzysztof Pieczyński kontynuował o: absolucie, którego nazywamy Bogiem; świetle substancjalnym; skoncentrowanej energii.

Wspomniał też, jak po 30. latach studiów sformułował kilka najważniejszych pytań, a wśród nich: Co ja tu robię; Jakie mam możliwości; Dlaczego niektórych możliwości nie mogę wykorzystać?

- Człowiek jest po to na świecie, żeby ewoluować na obraz i podobieństwo Boga. Każdy człowiek ma prawo do tworzenia swego życia tak, jak chce, ale nie niszcząc. Jestem twórcą, każdy człowiek jest twórcą. Chociaż są chwile, kiedy czuję się bezsilny - gdy słyszę o wojnie w Syrii, trzęsieniach ziemi - mówił Krzysztof Pieczyński.

Tymi "uproszczeniami" przekazu nie do końca trafił do słuchaczy.

- Pan mówi, jak do studentów filozofii czy innych ścisłych kierunków. A my chcemy wiedzieć, czy Bóg istnieje?

- Nie ma potrzeby, żeby wszystko rozumieć. Problem nie polega na tym, żeby powiedzieć czy Bóg istnieje, czy nie. Fizyk opowie to tym inaczej, mit grecki - inaczej, a - chrześcijanin jeszcze inaczej. Religijność polega na tym, że każdy ma swego indywidualnego Boga - tłumaczył aktor.

Pod naciskiem słuchaczy zdecydował się jednak przybliżyć do spraw Polski, Kościoła w Polsce. Jak stwierdził: Polska staje się "ziemią jałową" dla ludzi, którzy chcą realizować swoje marzenia.

- Zostaliśmy odcięci od źródeł geniuszu. Tylko naśladujemy, robimy kopie, jesteśmy sformatowani. W dużej mierze przez Kościół. Ubezwłasnowolniony człowiek nie potrafi poszukiwać. Ja nie widzę innej drogi niż własna. A wy, jeżeli nie będziecie samodzielni, to moje słowa niczemu nie posłużyły - powiedział Krzysztof Pieczyński.                           



Podziel się
Oceń

Komentarze
Krzysztof Pieczyński 12.11.2016 22:03
Szanowni Państwo, byłem w Łomży. Pojechał tam poeta, który opowiedział zebranym o duszy, poezji i Bogu. Jednak ci którym to nie pasowało, chcieli żeby przyjechał ktoś kto poprowadzi na szańce, do walki z kościołem. Ktoś kto będzie liderem ruchu antyklerykalnego. Ale moi drodzy, takich liderów wyłońcie sami z pośród siebie. Przyjechałem dać wam coś co niewielu może wam dać. Przyjechałem ratować wasze dusze, które zaanektował kościół. Niewielu chyba to dostrzegło a jeszcze mniej pewnie doceniło. Mimo wszystko widziałem tych którzy rozumieli. A że większość, moi drodzy, potrzebuje agitatora a nie poety, to właśnie dlatego nazywam Polskę ziemią jałową. Posługuję się metaforą jak to robiło tysiące mądrych przede mną. Ale drogę za każdym razem trzeba przecierać od początku. Życzę więc głodu poznania. I nie są to wcale miłe życzenia. Droga jest trudna i nie chcecie na nią wejść. Dlatego chodzicie do kościoła a nawet jeśli nie chodzicie ,to nie widzicie spustoszenia które kościół poczynił w waszych duszach i świadomości narodu. Ja widzę, dlatego mówię: ziemia jałowa. Obudźcie się i ratujcie swoje dusze. To nie są puste słowa. To co mówię ma znaczenie. Jeśli nie dzisiaj to kiedyś będzie to zrozumiałe. Przyznaję, że w czasie spotkania nie czułem nienawiści lecz niezrozumienie i to nie od wszystkich. Jeśli więc to co mówię wywołuje reakcje nienawiści to całkowicie rozmija się z moimi intencjami i głębokością doświadczeń, którymi chcę się podzielić. Jeśli moi obrońcy obrzucają wyzwiskami moich adwersarzy to z przykrością muszę przyznać, że nie zostałem zrozumiany.
slow-worm 14.12.2016 00:44
@Krzysztofie, moze czasami dla tzw. 'dobra sprawy' - Polski laickiej - lepiej byloby przemilczec kwestie czakramow, wibracji na nizszym i wyzszym poziomie, wlasnych przezyc zwiazanych z ta materia? Czy nie jest to zbyt intymne i niepotrzebne? Poza tematami koscielno - spolecznymi wszystko inne to dawanie gotowego przepisu na demotywatory. Nie szukam przywodcy, ktory dokladnie powie co i jak. Ogarniam tez poziom abstrakcji, na ktorym operujesz, ale to jest malo medialne i przez to skazane na porazke. Odpowiedz sobie prosze na pytanie: ktora opcje bys wybral majac do wyboru 1) realny rozdzial panstwa od kosciola przy wykorzystaniu tzw. "ciemnego ludu wszystko kupujacego"/trendu/mody - a 2) zdobyciem 100 sympatykow, ktorzy postanowili zrzucic katolickie 'kajdany', ale bez jakiegokolwiek skutku prawnego dla relacji panstwo - kosciol? Moglbys byc doskonala twarza, glosem tych wszystkich, ktorym zalezy na realnym rodziale panstwa od kosciola.
Tak to jest 17.12.2016 17:38
Jeżeli ktokolwiek nie pojmuje o czym mówi pan Pieczyński to oznacza, że jeszcze się nie przebudził duchowo, nie wie, że myśl jest potężną siłą i nią można pokonać i zbudować wszystko. Ważne jest TERAZ ponieważ poprzez teraz budujemy przyszłość. Ktokolwiek chce krwawej rewolucji, to niech wspomni ile ich było w naszej i światowej historii i nic to nie pomogło, przyszło "nowe" i po staremu rządzi nieco inaczej, lecz po staremu. Pieczyński wzywa do "rewolucji umysłu" do przebudzenia ducha, tego ducha, którego nam "związali" i nie dochodzi do niego Światło Boga, które ma moc zmienić wszystko o 180 %. Naszym zadaniem jest dopuścić (to Światło), świadomie dopuścić do naszego wnętrza, serca duchowego, duszy, oraz być w komunii z Bogiem poprzez naszą Boską Esencję czyli Wyższe Ja.