Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 17 grudnia 2025 16:58
Reklama
Reklama

Dzioby, zęby, pazury. Natura ma nas dość

- To był moment - opowiada piętnastoletni Kamil. - Szłem, sorki - szedłem przez skejta i coś mi skoczyło na ramię. Za chwilę uciekło. Zdążyło odpruć mi naszywkę z kurtki, A taką miałem zajefajną - Che Guevara rozwala z kałacha Zombiego. I w ogóle nie wiem, co to było.
Dzioby, zęby, pazury. Natura ma nas dość

- To był moment - opowiada piętnastoletni  Kamil. - Szłem, sorki - szedłem przez skejta i coś mi skoczyło na ramię. Za chwilę uciekło. Zdążyło odpruć mi naszywkę z kurtki, A taką miałem zajefajną - Che Guevara rozwala z kałacha  Zombiego. I w ogóle nie wiem, co to było.

Osaczani

Dziwnych opowieści w Łomży przybywa. Patrycja znalazła rano swoje nowiutkie trampki ze związanymi sznurowadłami, Obok spał jej chomik.

- Dostał bana na spacery po mieszkaniu, ale nie wiem co o tym myśleć. Nigdy przedtem tak nie robił  - mówi dziewczynka.

Pan Stanisław, od lat hodowca gołębi, od pewnego czas zauważył, że jego własne ptaki przynoszą mu pod drzwi ulotki firm proponujących wycieczki do Egiptu.

- A ja przecież się nigdzie nie wybieram - dziwi się.

Radny Maciej Borysewicz przyznaje, że w jego racjonalnym sposobie myślenia o świecie podobne opowieści budziły dotąd po prostu uśmiech. Aż do chwili, gdy na dyżurze pojawiła się u niego para młodych, wyraźnie przestraszonych ludzi.

- Okazało sie, że niedawno zamieszkali we własnym, nowym domu - opowiada radny. - Nie powiem w jakiej części miasta, aby nie siać niepokoju. I niemal od razu mają kłopoty: łasice tupią nocami na strychu, wokół domu rosną każdego dnia mrowiska. Jak tylko próbują rozwiesić pranie do wyschnięcia na zewnątrz, coś - prawdopodobnie - szop pracz, których w Polsce przybywa - zabiera ubrania do pobliskiego oczka wodnego i znowu mają mokre. W kominie zamieszkały kawki, a mewy codziennie krążą oczekując na ryby. Jak nie dostaną panierowanych, podnoszą wrzask i pikują wokół domu. Moi rozmówcy byli po prostu przerażeni. Myślę, że konieczna będzie interpelacja w tej sprawie, nasze nowe władze miasta nie mogą sobie w tej sytuacji spokojnie spać.

Jak z Hitchcocka

Relacja mrozi krew w żyłach, ale nie jest pierwszym sygnałem, że dwunożni i dwuręczni mieszkańcy Łomży zaczynają wchodzić sobie w drogę z reprezentantami natury. Tak dzieje się już od początku kadencji nowego samorządu. -  Te koty chodzą wygłodzone i jest to naprawdę bardzo duży problem - informowała już podczas pierwszej sesji Rady Miejskiej jej przewodnicząca Bernadeta Krynicka. -  W rejonie Łomżyczki zagnieździły się bobry do tego stopnia, że niszczą koryto rzeczki, podkopują je, a nawet podkopują okolicznym rolnikom sady. Również doszło ostatnio do zdarzenia, że porysowały karoserię samochodu - alarmował nieco później radny Ireneusz Cieślik. Na "nadmierny i przenikliwy wrzask ptaków w parkach naszego miasta" zwracała uwagę radna Anna Maria Godlewska. A do tego samego zjawiska nawiązał jeszcze dosadniej radny Tadeusz Zaremba.

- To kloaka - stwierdził opisując sytuację na jednym ze skwerów w centrum Łomży. - Ptaki jak u Hitchcocka. 

O konieczności odławiania psów mówił z kolei radny Zbigniew Prosiński.

Wrony i kawki, psy i koty, bobry, chomiki i łasice, muchy, osy i szerszenie (pojawią się lada chwila). Chyba przestały nas lubić.

- Bywają takie okresy w historii, kiedy "coś" wisi w powietrzu wiadomo, że "coś" wzbiera i "coś" się zdarzy - mówi Olaf Pierzchała, behawiorysta, anatomopatolog i historyk cyklistyki z instytutu w Satoralyaujhely w Siedmiogrodzie. - Przeważnie pojawiają się sygnały ostrzegawcze, które - prawidłowo odczytane - pozwalają uniknąć najpoważniejszych kłopotów. Z badań moich, a nawet moich naukowych wrogów, wynika to samo - jako ludzie przeholowaliśmy z pławieniem się w cywilizacji i technologii. Natura ma zamiar dać nam prztyczka. Mówią nam o tym zachowania naszych "braci mniejszych", tych udomowionych i tych całkiem dzikich.

Naukowiec dodaje, że to nie pierwszy raz natura szykuje nam dotkliwą lekcję, pewną prawidłowością jest także szybsze chwytanie sygnałów ostrzegawczych przez twórców, np. filmów. Dlatego powstał "Titanic", "Węże w samolocie" czy "M jak miłość".

Ludzie, łączcie siły

- Dotarły do mnie ostatnio także informacje o kretach, które ryją w okolicach Ratusza - mówi dobitnie radny Maciej Borysewicz. - Pojawił się nawet podobno jeden tęgoryjec. Wiadomo jak łatwo nadać takim zdarzeniom kontekst polityczny: wrony kraczą, krety podkopują. Mógłbym powiedzieć: ha, ha! Ale nic z tego. Mimo że jestem w Radzie Miejskiej przedstawicielem opozycji, mówię - NIE! Ktokolwiek kryje się pod płaszczykiem kreta, bobra czy tęgoryjca nie będzie miał naszego przyzwolenia na takie działanie. Zbyt mocno mogłoby ucierpieć całe miasto.

Ze strony Ratusza żadnych oficjalnych komentarzy na temat dramatycznej sytuacji na razie nie ma. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prezydent Mariusz Chrzanowski zamierza Łomży zapewnić:

 Radę

 Oceny

 Zagrożeń

 Komitet

 Ochrony

 Społeczności

 Zaniepokojonych.                  


Podziel się
Oceń

Komentarze

Gość 01.04.2015 10:57
prima aprilis
Gość 01.04.2015 10:50
Hehe super
Reklama