Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Zasmakuj w Łomży, czyli Magiczny świat, wow!

Nasza Łomża ma rok swego Wielkiego Jubileuszu. Każdy ma jakąś swoją Łomżę, czasami nieznaną nikomu innemu. Zapraszamy Czytelników do opowiedzenia o tej swojej Łomży. Prezentujemy w naszym cyklu kolejną refleksję kogoś, kto był gościem naszego miasta i zdążył je nieco poznać.
Zasmakuj w Łomży, czyli Magiczny świat, wow!

Uwielbiam tę podłogę!

Uwielbienie dla Hanki Bielickiej i żeberek w restauracji „Na Farnej” to nie koniec Wojtkowych uwielbień. Na trzecim (a może i pierwszym) miejscu plasuje się sala zabaw Magiczny Świat na Reymonta.

Powiedzieć, że Wojtek jest dzieckiem ruchliwym, to powiedzieć za mało. On jest jednym wielkim ruchem. Dlatego pewnie wszelkiego rodzaju sale zabaw są w centrum jego uwagi w każdym mieście, w którym dane mu było się znaleźć.

Tak się złożyło, że tuż przed kolejnym pobytem w Łomży testował salę zabaw w nowo otwartej Galerii Północnej w Warszawie. A chwilę wcześniej w   Szczytnie. Miał więc porównanie…

I teraz wyobraźcie sobie…

Wojtek wchodzi do Magicznego świata i na chwilę zamiera w bezruchu, a potem z jego piersi wyrywa się głębokie „Wow!”. Bo? Ma przed sobą dwa piętra kolorowego świata: bujaki, samochodziki, trampolinę, zjeżdżalnie, basen z piłkami, ściankę wspinaczkową, tor przeszkód, konsole do gier, matę do tańczenia i… interaktywną podłogę!

Niby wszystko to samo, co gdzie indziej, a jednak to „wow!” powtarzało się jeszcze kilkakrotnie. Na koniec zaś – TRZYGODZINNEGO – pobytu odbył się taki dialog między małym i dużym Wojtkiem:

- Jak ci się podobało?

- Super, dziadek, super!

- A co najbardziej?

- Wszystko.

- No, ale najbardziej co?

- Uwielbiam tę podłogę!

Podłogę? Ano, tak… Interaktywną podłogę, na której specjalne rzutniki podwieszone pod sufitem wyświetlają obrazy. Zestaw 50 interaktywnych gier ruchowych oraz zabaw rozwijających koordynację ruchową zapewnia super zabawę nie tylko dzieciom, ale także ich opiekunom.

Co zrobił dziadek? Ściągnął buty i pobiegł sprawdzić z wnukiem co też takiego ma w sobie ta podłoga… No i ma. We dwóch spędzili na niej jeszcze pół godziny. Sterowanie grami za pomocą własnego ciała daje tyle radości, że…

- Nie ma takiej podłogi w Warszawie… W Szczytnie też!

No, a potem, jak zwykle, były żeberka w Restauracji „Na Farnej”, a przedtem chwila odsapki na ławeczce Hanki, gdzie mały Wojtek coś jej szeptał do ucha. Moim zdaniem było to jakieś zwierzenie o Magicznym Świecie, bo słychać było co chwila „wow!”

WOJCIECH PIELECKI


Podziel się
Oceń

Komentarze