Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 19:53
Reklama
Reklama

4-letnia Samira z Łomży walczy o życie. Możemy pomóc

„Mamusiu, dlaczego jestem taka chora?” – pyta mała Samira Khamsurkaeva ze łzami w oczach patrząc na swoją mamę. Ale na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Jej rodzice w dzieciństwie przeżyli dwie wojny w Czeczenii, dziś wojnę musi stoczyć ich 4-letnia córeczka, której choroba chce odebrać życie. Mamy niewiele czasu, bo rak nie daje za wygraną.
4-letnia Samira z Łomży walczy o życie. Możemy pomóc

Rodzice Samiry przyjechali do Polski 10 lat temu. Zaczęli wieść tu spokojne, zwyczajne życie z dala od wszechobecnej biedy i napiętej sytuacji politycznej w swoim kraju. Właśnie tu urodziły się ich trzy ukochane córki: Karina, Jasmina i Samira. Nic nie wskazywało na to, że ten poukładany świat nagle runie na wieść o śmiertelnej chorobie, z którą zmaga się ich najmłodsza kruszynka. „Najgroźniejszy dziecięcy nowotwór” – na to stwierdzenie natknął się każdy rodzic dziecka z neuroblastomą.  Zimny dreszcz przeszyła słyszących to rodziców.

Guz w brzuchu

– W maju Samirkę zaczął boleć bok. Obudziła się rano i bardzo płakała, miała wzdęty brzuszek. Dałam jej lek przeciwbólowy i przeszło. Wieczorem ból powrócił, jeszcze silniejszy. To był piątek, chcieliśmy przeczekać weekend, ale z każdą godziną i każdym dniem było coraz gorzej. W niedzielę musieliśmy jechać na pogotowie. Zbadali ją. Ten guzek na brzuchu był już widoczny, tak jakby wypierał, ale lekarze puścili ją do domu, twierdząc, że to nic groźnego – wspomina początki leczenia Heidi, mama dziewczynki. Jednak w domu, w nocy znów pojawił się ten okropny ból, a Samira tak przeraźliwie płakała… – Wiedziałam, że jest już naprawdę źle. Matki to czują.  Tylko jak pomóc dziecku, które straszliwie cierpi, skoro na pogotowiu stwierdzili, że nic się nie dzieje? – rozkłada bezradnie ręce.

W ogromnym stresie wrócili z córką do szpitala, zrobiono USG i już było wiadomo, że ze zdrowiem Samiry nie jest dobrze. Natychmiast wysłano ich na onkologię do Białegostoku. Tam pojawiła się diagnoza – neuroblastoma IV stopnia złośliwości. Diagnoza brzmiała jak wyrok.

– Nasza córcia na początku bardzo się buntowała, nie chciała być w szpitalu, nie mogła nawet patrzeć na lekarzy. I ciągle pytała, dlaczego jest chora. Ale trudne rozmowy to przecież nasza codzienność – dodaje smutno mama.

Bolesna utrata włosów

Samirce w końcu wypadły włoski. Przyszedł dzień, w którym podeszła do lustra i patrząc na swoją łysą główkę zapytała: „Mamuniu, czy już nie jestem taka fajna?”. Pani Heidi przez łzy odpowiadała, że wszystkie odrosną. Będą nowe, jeszcze lepsze i mocniejsze…

Po 8 cyklach chemioterapii guz się zmniejszył i udało się go wyciąć w całości. Konieczny był jeszcze autoprzeszczep w październiku. Od tej operacji Samirka leży słaba w szpitalnym łóżeczku, nie chce jeść, nie ma siły się nawet do nas uśmiechnąć…  – Jesteśmy z mężem przy niej cały czas. Ona się tak bardzo boi… Przy każdym badaniu trzyma mnie za rękę tak mocno, że tylko wyobraźnia pozwala mi domyślić się, jak wielki strach i cierpienie skrywa w swoim serduszku – mówi mama dziewczynki.

Choroba rozdzieliła rodzinę – Samirka z mamą i tatą są cały czas w Przylądku, 500 kilometrów od domu, w którym czekają nasze dwie córki z babcią. Dziewczynki też cierpią, że siostra jest daleko, nie mogą jej pomóc, ani nawet się z nią pobawić… „Mama, ja tęsknie za Kariną i Jasminą! Kiedy je w końcu zobaczę?” – pyta mała Samira, ale nikt na to pytanie nie zna odpowiedzi.

Życie za 900 tysięcy

Neuroblastoma jest dosyć przewidywalna – prawie zawsze wraca. Nowotwór sprawia, że rodzicom kończą się siły, ale wciąż mają nadzieję, że raz na zawsze uda im się go pokonać. Choć cena za życie córki jest bardzo wysoka. Prawie 900 tysięcy kosztuje immunoterapia w Krakowie. – Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tak wielkich pieniędzy, co dopiero je zebrać! Nikogo tu nie znamy, mamy tylko siebie… – mówi ze smutkiem pani Heidi.

Zegar tyka coraz głośniej, a jego hałas nie pozwala spać spokojnie… Samira jest wstydliwa, nieśmiała. Uwielbia układać puzzle i oglądać bajki. Ma tylko 4 lata, a już wiele wycierpiała. Wznowa może ją wykończyć. Tylko immunoterapia jest szansą, by rozprawić się z chorobą raz na zawsze.

Walkę Samiry o powrót do zdrowia można wspierać poprzez dokonywanie wpłat na konto Fundacji:

Walkę Samiry o powrót do zdrowia można wspierać przez zbiórkę na portalu SiePomaga:

www.siepomaga.pl/zycie-samiry
oraz dokonywanie wpłat na konto Fundacji:

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”

ul. Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

Bank Millennium S.A.

nr konta w PLN: 11 1160 2202 0000 0001 0214 2867

z tytułem wpłaty: Samira Khamsurkaeva.

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”: Ślężna 114s/1, 53-111 WrocławBank Millennium S.A.

Nr konta w PLN: 11 1160 2202 0000 0001 0214 2867
Z tytułem wpłaty:
SamiraKhamsurkaeva

oraz wsparcie zbiórki na portalu SiePomaga:

https://www.siepomaga.pl/zycie-samiry

 


 


Podziel się
Oceń

Komentarze