Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 18:26
Reklama
News will be here

Stawiski od zarania dziejów do wielkiej wojny

“Stawiski od zarania dziejów do wielkiej wojny”, to najnowsza praca Zenona Krajewskiego, znanego czytelnikom Tygodnika Narew, jako autora sagi „Meandry Losu”. Zapraszamy do lektury Tomu I monografii nieodległych od Łomży Stawisk, ukazującej historię miasta na tle dziejów Mazowsza.
Stawiski od zarania dziejów do wielkiej wojny

Odc.1

OPISANIE MIASTA

„Z okresu dzieciństwa, po którym już nigdy nie widziałem moich rodzinnych Stawisk, mam dziwną ekspresyjną wizję długiej linii, z tyłu tak prostej jak linia skrzypiec, z przodu wybrzuszonej, powyżej dużego brzucha wysoki tors, a następnie szczupła prosta szyja uwieńczona głową.

Ta linia to prosta droga z Grajewa do Łomży, która przecina miasto. Brzuch przed nią to owalny rynek, tors to kościół, z którego wyrastają dwie majestatyczne wieże niczym piersi i dalej reszta miasta jako głowa na szczupłej szyi.

Od głównej linii widzę odchodzące dwie ścieżki: na prawo prowadząca na podwórzec dziedzica, a na lewo - do młyna. Po drugiej stronie miasta, wzdłuż drogi do Łomży, ostatnim przystankiem dla nas, dzieci, w tym spacerze po mieście, była poczta. Poza tym – w pewnym oddaleniu od miasta – cmentarz.

Wiedzieliśmy, że spacer mógłby trwać dłużej, aż do lasu na trakcie łomżyńskim, ze wspaniałą skałą, przy której Napoleon – jak opowiadali najstarsi mieszkańcy – spędził noc z żoną dziedzica.

Nigdy nie zawędrowałem tak daleko. Nie widziałem tej skały. Często w późniejszych latach przypominałem sobie tajemniczy mały cmentarz w środku miasta ogrodzony płotkiem, tuż za domem, gdzie – zgodnie z legendą – nowożeńcy spalili się w dniu ślubu. Kiedy się to stało, nie wiedzieliśmy, ale nasze dziecinne serca ogarniał strach kiedykolwiek przechodziliśmy obok, szczególnie wieczorem, kiedy sztetl zatopiony był w głębokich ciemnościach.

Na prawo od centrum, idąc małą, wąską uliczką, dochodziło się do majestatycznej, zimnej ściany synagogi, wyglądającej jak gigant i wielka gwiazda pośrodku małych gwiazd – niskich drewnianych domów. Tuż obok, przy synagodze, stał również niemały Bejt Midrasz, gdzie najdostojniejsi mieszkańcy miasta mogli modlić się i studiować Torę. Głęboka tajemnica otaczała kamień z inskrypcją, której nie można było odczytać. Znajdował się on tuż za Midraszem. To była tajemnica, nad którą głowiły się kolejne pokolenia, a ona i tak pozostała tajemnicą”.

Przytoczony powyżej fragment wspomnień Pesacha Kaplana to najbardziej spektakularny opis wielokulturowych Stawisk. Takie było miasto przez kilka stuleci zanim, w połowie dwudziestego wieku, w rezultacie Holocaustu, wróciło do swoich jednorodnych korzeni. Powyższy fragment wspomnień to najbardziej wzruszający opis miasta, raju utraconego, słodkiego mirażu dzieciństwa. Czytelnik nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że Kaplan ukochał swoje rodzinne miasto i oddał tę miłość do swojego sztetlu, swojej kolebki, swojej małej ojczyzny w postaci tak wzruszających słów wspomnień. Jak wielu z nas potrafiłoby z takim uczuciem opisać swoje miasto rodzinne? A to przecież tylko fragment nie ukazujący kulturowych zawiłości skomplikowanych dziejów jednego z wielu miast leżących na północno-wschodnim pograniczu historycznego Mazowsza.

Stawiski dziś, u schyłku drugiej dekady dwudziestego pierwszego stulecia, w roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości to miasto w województwie podlaskim, należące do powiatu kolneńskiego, usytuowane w odległości około 24 kilometrów od przepięknej Łomży, naturalnej stolicy regionu, liczące sobie około 2 500 mieszkańców, zajmujące powierzchnię nieco ponad 13 km² z gęstością zaludnienia około 200 osób na km².



Podziel się
Oceń

Komentarze