Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 20:31
Reklama
Reklama

Dogadałam się sama ze sobą - Na Starym Rynku Olga Bończyk [VIDEO]

Idzie pod prąd. Choć zdecydowała, że chce być sama, to zupełnie nie czuje się samotna. Gra, pisze, komponuje i koncertuje. Kilka lat temu dogadała się ze sobą i dziś wie, czego chce. O tym, że każdy dzień to bonus od losu, nieustannym apetycie na nowe wyzwania, kobiecości i tkaniu swetra zwanego “życiem”, z Olgą Bończyk rozmawia Marlena Siok.
Dogadałam się sama ze sobą - Na Starym Rynku Olga Bończyk [VIDEO]

 

Marlena Siok: - Jak wygląda czuła przystań Olgi Bończyk? 

Olga Bończyk: - Jest domem. Całe swoje życie spędzam w trasach, na koncertach, planach czy na deskach teatralnych. Bardzo niewiele czasu jestem w domu i żałuję. Moje mieszkanie, od trzech lat wciąż jest nowe i wciąż bardzo wytęsknione. Ciągle jeszcze się nim nie nacieszyłam. Jest ono moją piękną przystanią, ale też tratwą, na której mogę posiedzieć w ciszy i robić co tylko zechcę. To świat, który sobie sama stworzyłam. Fakt, że jestem sama z moimi dwoma kotami sprawia, iż ten świat jest bardzo osobisty. Od kilku lat nasycam się tym spokojem. Ale paradoksalnie mimo, iż jestem sama to nie jestem samotna. W takich pięknych przestrzeniach, jakie stworzyłam, daję sobie czas by móc porozmawiać ze sobą. 

M.S: - Tylko dlaczego czuła? 

O.B: -  Jestem osobą wrażliwą. Wszystko, co mnie dotyka odczuwam bardzo osobiście i czule.  To słowo „czułość” bądź też „nieczułość', jest słowem, które ładnie brzmi, ale też bardzo dużo znaczy. Każdy niezależnie, czy ma pięć, czy sto dwadzieścia lat, potrzebuje tej czułości. Niezależnie od tego czy jest to bardzo bliska czułość czy tylko dobre słowo. Może mieć wiele odcieni. 

M.S: - A w ten spokój, równowagę wkrada się czasami samotność? 

O.B: -  Tak. Z pewnością teraz płynę na takim statku. Jednakże to jest mój wybór, z którym jest mi bardzo dobrze. I niezależnie od tego czy sama będę na nim płynąć czy ktoś dołączy, na pewno nie będę samotna. Bo to jest moja czuła przystań. Sama dokonuje wyborów i jestem z nimi tak pogodzona, że one mnie nie ranią ani nie czuję się skrzywdzona. Kieruję swoim życiem samodzielnie, niezależnie i zdaję sobie sprawę, iż to czasem może odstraszać. Jestem tego świadoma. Nikogo nie namawiam by mnie lubił lub robił ze mną coś na siłę. Chciałabym się otaczać ludzmi, którzy dobrze czują się przy mnie. To działa także w drugą stronę. Bez skrupułów odcinam sytuacje, które mieszają mi w żołądku. Wielu ludzi tego nie potafi, ale ja się chyba już tego nauczyłam. To są momenty, które pozwalają zrobić krok naprzód.

M.S: - A scena, czy to ta teatralna czy ta estradowa również jest tym miejscem na ziemi, w którym daje się odnaleźć tę przystań? Czy to coś zupełnie innego?

O.B: - To jest inna przystań. Dla mnie również jest to bezpieczny ląd, aczkolwiek jest on okraszony stresem, wielką niewiadomą. Nigdy nie wiem jaką spotkam publiczność. Niemniej jednak są to ludzie, którzy zawsze przychodzą z jakimiś oczekiwaniami. W spektaklu jest nieco łatwiej. Swoim zaangażowaniem teatralnym mamy wpływ na to, jaka będzie reakcja widowni i wspólnie pracujemy na efekt. Jeśli gram koncert - gram sama. Oczywiście z moimi muzykami, ale wtedy samodzielnie, jako lider walczę o widza, słuchacza, który musi ze mną wytrwać pewien czas. Muszę zrobić wszystko, by nie chciał mnie wypuścić ze sceny. I to jest ten wysiłek i trud, który poźniej przynosi wielką satysfakcję i cudowne chwile szczęścia. Scena jest dla mnie pięknym miejscem, ale wokół tego piękna i satysfakcji, które jest niewątpliwie we mnie, jest wiele różnych smaczków w postaci stresu, tremy i tego, co może zdarzyć się nieprzewidzianego. I to mnie kręci.

M.S: - Poczucie spełnienia?

O.B: -  Myślę, że tak. Jestem panią, która ma 52 lata na karku i trochę tych koncertów już w życiu zaśpiewałam. Nie robię żadnych kalkulacji, ani nie podsumowuję swojego życia. Na tym etapie, na którym jestem, mogę z całą pewnością powiedzieć, że wiele rzeczy w moim życiu się spełniło. I to w jakimś stopniu sprawia, iż mogę o sobie powiedzieć, że jestem kobietą, na tej części życia zawodowego spełnioną. Każdy dzień jest bonusem od losu. Każdy koncert, nowy projekt, każda publiczność czy wyzwanie, jest czymś ekscytującym.



Podziel się
Oceń

Komentarze