Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 14:28
Reklama
Reklama

"Żona zawsze wierzy, że wrócę do domu cały i zdrowy" - wywiad ze strażakiem

Codziennie czuwają nad naszym bezpieczeństwem, zawsze są gotowi do akcji, dziś obchodzą swoje święto. O pracy w straży pożarnej, co czują, gdy wyje syrena, rozmawiamy ze starszym kapitanem Piotrem Wolińskim z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Elblągu.
"Żona zawsze wierzy, że wrócę do domu cały i zdrowy" - wywiad ze strażakiem
Na zdjęciu St. kpt. Piotr Woliński

Autor: archiwum prywatne

St. kpt. Piotr Woliński pracuje w straży pożarnej od 13 lat. Prywatnie jest mężem i ojcem 1,5-rocznego Kuby, w czerwcu spodziewa się z małżonką drugiego chłopczyka.

Od dziecka chciałeś zostać strażakiem?

Każde dziecko marzy, żeby zostać strażakiem, policjantem, żołnierzem. Już od najmłodszych lat interesowałem się strażą, ale dopiero w klasie maturalnej, kolega mnie zafascynował pożarnictwem i dlatego podjąłem decyzję, żeby rozpocząć naukę w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. To był na pewno przełomowy moment w moim życiu, którego nie żałuję i podjąłbym jeszcze raz taka samą decyzję.

Co przychodzi ci na myśl, gdy słyszysz dźwięk syreny?

Przychodzi jedno - że coś się dzieje. Ktoś może potrzebować naszej pomocy i trzeba jak najszybciej wyjechać do akcji, by nieść pomoc według zasady „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”.

Pracujesz w straży już od 13 lat, po takim czasie, można wpaść w rutynę. Czy obecnie każdy wyjazd, to te same czy nowe emocje?

Nie można traktować wyjazdów rutynowo. Każde zdarzenie jest inne, z każdym towarzyszą emocje. W tym zawodzie rutyna może zgubić, a my nie możemy sobie na to pozwolić, bo w naszych rękach, może być ludzkie życie i zdrowie. Do każdej akcji musimy być mocno skoncentrowani, dlatego tak ważnym czynnikiem jest codzienne szkolenie. Podczas nich uczymy się nowych rzeczy, podnosimy swoje umiejętności, przypominamy różne dziedziny ratownictwa i je utrwalamy. Im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej później w akcji.

Pamiętasz swoją pierwszą akcję, w jakiej uczestniczyłeś ?

Tak, to był 1 maja, piękny upalny dzień, pożar na 9 piętrze w wieżowcu. Towarzyszył mi wtedy stres, adrenalina i dużo emocji. Na szczęście, na strachu się skończyło i był to tylko przypalony garnek.

Co czujesz po udanej akcji?

Na pewno ulgę, jak opadną emocje oraz satysfakcje z tego, że nasz trud i wysiłek nie poszedł na marne, bo wiemy, że pomogliśmy innym ludziom. To nas jeszcze bardziej motywuje do dalszej pracy.

Co jest najlepsze w byciu strażakiem?

Najlepsze w byciu strażakiem jest to, że możemy pomagać w różnych sytuacjach, nawet z narażeniem własnego życia, za co jesteśmy szanowani i doceniani przez społeczeństwo. Każdy strażak, zarówno PSP i jak OSP jest dumny, zakładając mundur, że może służyć dla lokalnej społeczności oraz kraju.

Ale rodzina nie ma łatwego życia? To nie jest typowa praca od 7-15...

Tak, praca zmianowa, to nieobecność w domu przez 24 godziny. Żona się martwi, jak jadę na służbę i zawsze wierzy, że wrócę do domu cały i zdrowy. Wiadomo, że teraz - jak już nie jestem na pierwszej linii „frontu” - to ryzyko jest mniejsze. Za to większa jest odpowiedzialność, bo na moich barkach spoczywa bezpieczeństwo strażaków podczas akcji. Dlatego po pracy każdą wolną chwilę spędzam w gronie bliskich i przyjaciół. Zawsze strażacy sobie życzą z okazji naszego święta, tyle powrotów co wyjazdów, dlatego chciałem dołączyć się do życzeń i życzyć dodatkowo dużo zdrowia i uśmiechów w tych trudnych czasach wszystkim funkcjonariuszkom, funkcjonariuszom, druhnom oraz druhom.

Wiem, że byłeś w Stanach Zjednoczonych i widziałeś amerykańskie jednostki strażackie, czym się różnią od polskich?

Systemy się różnią już na etapie finansowania. W USA straże podlegają pod miasta, w każdym stanie jednostki różnią się od siebie. W USA samochody są budowane od podstaw pod pożarnicze, u nas robione są zabudowy do już istniejących samochód ciężarowych. Inna jest też specyfikacja pracy ze względu na drewniane konstrukcje budynków, a co za tym idzie, taktyka działań jest inna niż w Polsce. Sprzętowo na pewno nie odbiegamy od naszych kolegów zza oceanu, więc możemy być dumni z naszego wysokiego poziomu wyszkolenia i posiadanego ekwipunku. Dlatego nasi strażacy wyjeżdżają za granicę w ramach międzynarodowych modułów ratowniczych, jak to miało miejsce między innymi podczas pożarów lasów w Szwecji czy po wybuchu w Bejrucie.

Jak wygląda teraz praca podczas pandemii, co się zmieniło?

Pandemia nałożyła na strażaków dodatkowe obowiązki. Strażacy uczestniczą m.in. w tzw. izolowanych zdarzeniach ratownictwa medycznego. Są to zdarzenia, do których nie ma możliwości natychmiastowego zadysponowania karetki lub, gdy przewidywany czas dotarcia karetki jest znacznie dłuższy, niż czas dotarcia straży pożarnej. Pomagamy w dystrybucji maseczek i płynów do dezynfekcji, jak również w dowożeniu ludności na szczepienia. Jeżeli zajdzie potrzeba jesteśmy przygotowani na transport butli z tlenem do szpitala.


Podziel się
Oceń

Komentarze