Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 23:09
Reklama
Reklama

O co chodzi z zatrzymaniem polskiego samolotu na Białorusi?

Pod fałszywym pretekstem myśliwce sprowadziły do przymusowego lądowania polski samolot. Po wylądowaniu aresztowany został jeden z pasażerów oraz jego partnerka. Jak się później okazało, za całe zamieszanie mógł być odpowiedzialny białoruski rząd. Wyjaśniamy, kim jest Raman Pratasiewicz, jaki był cel Łukaszenki oraz jakie stanowisko w tej sprawie mają polskie władze.
O co chodzi z zatrzymaniem polskiego samolotu na Białorusi?

Autor: iStock

W niedzielę, pod eskortą myśliwców, sprowadzono do lądowania w Mińsku samolotu linii Ryanair. Początkowo przyczyną miało być rzekome podłożenie bomby, jednak czynności przeprowadzone na pokładzie wykluczyły ten incydent. Okazało się jednak, że jednym z pasażerów maszyny był poszukiwany przez białoruskie władze aktywista, który został w wyniku tego zdarzenia zatrzymany wraz ze swoją partnerką.

Raman Pratasiewicz

Kontrowersyjna postać, która jest w samym środku wydarzeń związanych z zatrzymaniem samolotu lecącego z Aten do Wilna. To właśnie aresztowanie Ramana miało być powodem całego przedsięwzięcia białoruskich władz. Jest on dziennikarzem i blogerem, którego kanały internetowe cieszyły się dużą popularnością, kiedy oczy całego świata skierowane były na rzekome fałszowanie białoruskich wyborów. Zarzucano mu również organizowanie protestów oraz przekazywanie za pośrednictwem aplikacji Telegram informacji o nich, kiedy media niezależne blokowane były w tej kwestii przez tamtejsze władze. Jego działania uznane zostały za akty terroryzmu, a władze wypuściły za nim list gończy.

Co ma z tym wspólnego Polska?

W czasie trwania wyborów na Białorusi, Raman Pratasewicz przebywał w Polsce, gdzie zdalnie zarządzał swoimi przedsięwzięciami. Jak tłumaczył – musiał przeprowadzić się w obawie przed represjami, czyli przed ukaraniem go przez władze Białorusi za występki przeciwko niej. Pod koniec ubiegłego roku przeniósł się na Litwę. Porwany wczoraj samolot, którym podróżował, zarejestrowany był w Polsce.

W rozmowie z TVP europoseł PiS Roman Legutko zauważył jednak, że „już od pewnego czasu Polacy i Polska znajduje się w polityce białoruskiej jako obiekt nienawiści, społeczeństwo Polaków na Białorusi jest brutalnie represjonowane”. Zatrzymanie cywilnego samolotu dla celów politycznych, ma być tego kolejnym dowodem.

Władze potępiają działania Aleksandra Łukaszenki

Bo właśnie prezydentowi Białorusi przypisywana jest odpowiedzialność za zaangażowanie służb i przymusowe sprowadzenie do lądowania samolotu z Pratasiewiczem na pokładzie. Politycy na całym świecie reagują i wzywają do uwolnienia aktywisty tłumacząc, że takie działanie to złamanie podstawowych praw człowieka.


„Zwróciłem się do Przewodniczącego o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dot. natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny.” – ogłosił na swoim Twitterze premier Mateusz Morawiecki.

Natychmiastowego uwolnienia Ramana zażądał też litewski prezydent Gitanas Naused, który wezwał do reakcji również inne kraje Unii Europejskiej oraz NATO. Swój sprzeciw wyraziła także białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska, która podkreśliła, że „żaden pasażer samolotu lecącego nad Białorusią, nie może czuć się dziś bezpiecznie”.

Swoje stanowisko w tej sprawie wygłosił też sekretarz stanu USA Anthony Blinken tłumacząc, że „szokujący czyn popełniony przez reżim Łukaszenki zagroził życiu ponad 120 pasażerów, w tym obywateli Stanów Zjednoczonych”.

Niektóre linie lotnicze tymczasowo zrezygnowały z przelotów nad Białorusią. Władze tego państwa wszczęły śledztwo, które ma wyjaśnić szczegółowe okoliczności zdarzenia.

MSZ Białorusi komentuje

„Sytuacja wyraźnie nasila się. Jest celowo upolityczniona. Wybrzmiewają niczym niepoparte oskarżenia, przyklejane są 'etykiety'. Jednocześnie nie ma wyraźnej chęci podejścia do sprawy w sposób obiektywny. Zamiast tego natychmiast pojawiły się hasła dotyczące sankcji."- powiedział Anatolij Glaz, rzecznik białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych portalowi Onliner.by. Zapewnił również, że działania białoruskiej władzy były zgodne z międzynarodowym przepisami, a eksperci są w stanie wyjaśnić wszelkie okoliczności tak, aby sytuacja była przejrzysta, bez insynuacji.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze