Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Święty Mikołaj nie spełni wszystkich marzeń. Nadciąga potężny kryzys dla handlu

Nadchodzące święta Bożego Narodzenia mogą być inne niż zwykle. Istnieje bowiem ryzyko, że na półkach sklepowych zabraknie wymarzonych prezentów. Pod znakiem zapytania stoją również popularne, wyprzedażowe weekendy.
Święty Mikołaj nie spełni wszystkich marzeń. Nadciąga potężny kryzys dla handlu

Autor: iStock

Drogi Święty Mikołaju, pod choinkę chcę dostać…

Jak alarmuje Rzeczpospolita, listy do Mikołaja mogą w tym roku być nieco ryzykowne. Przerwany łańcuch dostaw związany z kryzysem pandemicznym powoduje, że na półkach sklepowych może zabraknąć wymarzonych przez nas towarów. Według autora publikacji, próżno będzie nam szukać niektórych modeli telefonów czy konsoli do gier. Największy problem dotyczy bowiem właśnie sprzętu elektronicznego. Sprzedażowy boom ma rozpocząć się w połowie listopada, a jeszcze przed świętami sektor handlowy czeka potężne wyzwanie. Okresem „prawdziwych żniw” dziennik nazywa tzw. „Black Week” oraz „Cyber Monday”, podczas których odbywają się liczne wyprzedaże.

Tanio już było

Powołując się na opinie analityków gazeta wskazuje, że odczujemy również stanowczy wzrost cen tych produktów, które uda nam się znaleźć w sprzedaży. Za drożyznę odpowiadać mają m.in. braki kontenerów, ograniczona podaż części produktów czy wzrost kosztów transportu. Problemem są również kwestie logistyczne, ponieważ w ocenie rozmówcy gazety, już teraz porty morskie pracują ponad normę.

„W Europie i USA już teraz są spore kolejki, a zapowiadają się jeszcze większe utrudnienia. Wiele wskazuje, że Chiny utrudniają wchodzenie i wychodzenie ze swoich portów, dodatkowo brakuje kontenerów, aby przygotowywać kolejne wysyłki. Te aspekty będą miały wpływ na handel w Polsce i będą jednymi z elementów, które spowodują wzrost cen towarów” – wyjaśnia Kamil Szanser, dyrektor jednej z firm pośredniczących w obrocie przesyłkami.

Pustki w magazynach nam nie grożą

Jak ocenia Szanser, przedsiębiorcy doświadczeni długotrwałymi utrudnieniami już dawno zaczęli wypełniać swoje magazyny importowanymi towarami. Nie grozi nam zatem, że sklepowe półki zupełnie opustoszeją. „W obecnej sytuacji sklepy będą oferować nam więc to, co mają” – komentuje autor publikacji. „A my będziemy opróżniać portfele na produkty, które będą dostępne” – uzupełnia jego rozmówca.


Podziel się
Oceń

Komentarze