Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 16:23
Reklama
Reklama

Ceny paliw szaleją. Baryłka najdroższa od 14 lat

7 złotych. Tyle za kilka dni być może trzeba będzie zapłacić za litr benzyny. Powód jest jeden: wojna w Ukrainie. Ceny ropy na światowych rynkach idą cały czas w górę.
Ceny paliw szaleją. Baryłka najdroższa od 14 lat

Autor: iStock

„Wybuch wojny, która spowodowała, że cena ropy Brent przekroczyła poziom 100 dolarów za baryłkę oraz kilkusetzłotowe podwyżki cen paliw, jakie wstrząsnęły rynkiem hurtowym w Polsce przyczyniły się do tego, że kierowcy znacząco więcej niż przed tygodniem płacą za tankowanie” – podkreślają analitycy z serwisu e-petrol.pl.

Ceny na światowych rynkach szaleją. Dziś za baryłkę ropy trzeba zapłacić najwięcej od 14 lat – nawet 120 dolarów.

Eksperci wyliczają, że średnia ogólnopolska cena benzyny Pb98 ponownie przekracza poziom 6 zł. W Polsce ostatnio było tak pod koniec stycznia. Potem weszła w życie kolejna Tarcza Antyinflacyjna, która obniżyła ceny o ok. 70 groszy na litrze.

„Zarówno benzyna Pb95, jak i olej napędowy kosztują więcej o 46 groszy i dziś ich średnie ceny to odpowiednio 5,87 i 5,92 zł/l. Najmniej – o 5 groszy – podrożał autogaz, za którego litr aktualnie płaci się przeciętnie 2,74 zł” – podaje serwis e-petrol.pl. I wylicza, że najtaniej jest obecnie w Wielkopolsce. Tam za benzynę płaci się średnio 6,08 i 5,84 zł.

Przewidywania są niepokojące. Możliwe, że już za kilka dni litr benzyny będzie kosztował 7 zł.

Polska nie ma wielkich możliwości, żeby uniezależnić się od rosyjskiego paliwa. Stanowi onowie trzecie tego, co kupujemy na naszych stacjach. 60 proc. ropy w polskich rafineriach pochodzi właśnie z Rosji.

PKN Orlen zapewnia, że paliwa na stacjach nie zabranie. Nawet w sytuacji, gdy zaczniemy tankować na zapas. A to widzimy od tygodnia. Zaraz po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, do stacji zaczęły ustawiać się kolejki. W wielu miejscach zbiorniki momentalnie wyschły, a nowe dostawy jeszcze nie dotarły.

„Zabezpieczyliśmy kontrakty z dostawcami z Bliskiego Wschodu oraz Stanów Zjednoczonych i Afryki” – zapewniał przed tygodniem Daniek Obajtek, prezes PKN Orlen. I zapowiedział, że koncern zerwie umowy ze stacjami zawyżającymi ceny. Zgodnie z tą zapowiedzią takie umowy niemal od razu zostały rozwiązane.

„Sankcje nałożone na Rosję nie dotykają na razie bezpośrednio sektora naftowego, ale dochodzi do samoograniczenia relacji handlowych z Moskwą i brakuje chętnych na zakup rosyjskiej ropy i produktów naftowych. W napiętej sytuacji podażowej na rynku surowca częściowe ograniczenie dostaw z Rosji szybko przełożyło się na wzrost cen, a problem pogłębia jeszcze niepewność dotycząca tego, ile potrwa taki stan i czy nie dojdzie do dalszego zaostrzenia obostrzeń” – dodają eksperci z e-petrol. I tłumaczą, że szansą na poprawę sytuacji jest porozumienie z Iranem. Może ono przywrócić na rynek eksport ropy z tego kraju.

„Pod koniec tygodnia pojawiły się medialne spekulacje wskazujące na to, że kompromis z władzami w Teheranie zostanie osiągnięty w najbliższych dniach i te doniesienia pomogły zahamować rajd cenowy, który doprowadził notowania surowca w okolice poziomu 120 dolarów” – tłumaczą.

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze