Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Poznań żąda zwrotu 7,5 miliona złotych za reformę edukacji. Będą następni?

Reforma edukacji likwidująca gimnazja obciążyła samorządy wysokimi dodatkowymi kosztami. Poznań jako pierwsze miasto w Polsce żąda zwrotu części tych pieniędzy.
Poznań żąda zwrotu 7,5 miliona złotych za reformę edukacji. Będą następni?
Anna Zalewska

Autor: https://ilot.lukasiewicz.gov.pl/

Miasto skierowało do sądu pozew przeciwko skarbowi państwa. Domaga się w nim zwrotu części kosztów związanych z wprowadzeniem reformy przez ówczesną minister oświaty Annę Zalewską.

– Jesteśmy przekonani, że musieliśmy zrobić wszystko, aby odzyskać pieniądze poznaniaków – powiedział "Faktowi" Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania. – Zobaczymy, czy nam się to uda. Reforma była chaotyczna i nieprzygotowana i nie jest to odosobniona opinia samorządowców, ale także Najwyższej Izby Kontroli. Nie ma powodów, żeby samorządy ponosiły jej koszty.

A chodzi o 7,5 miliona złotych, co – jak podkreślają władze wielkopolskiej stolicy – jest tylko częścią poniesionych przez ich miasto wydatków. Pieniądze były przeznaczone m.in. na remonty pomieszczeń, które pozwoliły na dostosowanie ich do większej liczby uczniów po likwidacji gimnazjów.

– Skoro była to reforma centralna, to pieniądze powinny iść z budżetu państwa – podkreślił rozmówca "Faktu".

Początkowo rozważany był pomysł złożenia pozwu zbiorowego, ostatecznie jednak władze Poznania podjęły decyzję o samodzielnym stawieniu czoła przedstawicielom rządu.

Na czym polegała reforma?

Jej pomysłodawczynią była ówczesna minister edukacji Anna Zalewska z PiS (obecnie eurodeputowana). Dlatego reforma kojarzona jest z jej nazwiskiem. Docelowo zmiany wprowadziły likwidację gimnazjów i powrót do dawnego systemu nauczania, czyli ośmioletniej szkoły podstawowej, po której bezpośrednio następuje wybór szkoły ponadpodstawowej (liceum, technikum lub branżowej).

Oprócz wydatków, ta rewolucja przyniosła samorządom dużo innych kłopotów, w tym m.in. zwolnienia nauczycieli, podwójne roczniki w szkołach, nadrabianie przez uczniów materiałów skondensowanych z trzech lat gimnazjum do dwóch lat szkoły podstawowej oraz zmniejszone finansowanie na nauczanie domowe.

Te nieprawidłowości potwierdził również wspomniany przez wiceprezydenta Mariusza Wiśniewskiego, a  opublikowany w 2019 roku raport Najwyższej Izby Kontroli. Nie widomo jednak, czy inne miasta pójdą teraz śladem Poznania.

 

 

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze