Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here

Jadwiga Dziekońska "Jadzia"

20 lipca mija setna rocznica urodzin Jadwigi Dziekońskiej ps. "Jadzia". Stała się jednym z najpiękniejszych symboli patriotyzmu obywateli Ziemi Łomżyńskiej, bohaterka, która przeszła do historii naszego regionu i narodu.
Jadwiga Dziekońska "Jadzia"

Relacja Pawła Borowskiego

"19 maja 1943 r. po południu około godz. 16.00  łączniczka "Jadzia" szła na punkt, by odebrać pocztę  ze skrzynki.  Wychodząc z zakrętu ul. Stołecznej spostrzegła dwóch żandarmów idących naprzeciwko. Nie cofnęła się. Szła prosto. Mijając żandarmów, tknięta jakimś przeczuciem, obejrzała się. Ten ruch zdradził ją. Oczy nieustraszonej działaczki konspiracyjnej spotkały się ze świdrującym spojrzeniem żandarma. Zatrzymali ją.  Zainteresowała ich torebka.  Próbowali ją wyrwać. Łączniczka stawiała opór. Szła kilkadziesiąt  kroków z żandarmem w kierunku ul. Krakowskiej.

Nagle jeden z żandarmów spostrzegł przechodnia z teczką. Pogonił za nim. „ Jadzia” została sama z jednym żandarmem . Próbowała uciekać lecz Niemiec dogonił Ją. Wówczas wydobyła klucze z torebki i zaczęła okładać nimi żandarma. Padł pierwszy strzał. Ranna dobiegła do podwórza domu Wojciulów przy ul. Stołecznej pod nr 28.”

„Właśnie przed pół godziną kończyłam naukę na tajnym komplecie - opowiadała Pawłowi Borowskiemu nauczycielka Janina Fabiańczuk, naoczny świadek zbrodni, mieszkająca naprzeciwko domu Wojciulów. - Widziałam przez okno to spotkanie z żandarmami. Gdy usłyszałam pierwszy strzał tknęło mną jakieś straszne przeczucie. Za chwilę żandarm  znów znalazł się naprzeciwko mego okna. Matka zasłoniła firanki. Uklękliśmy, modliliśmy się i  przez lekko uchyloną firankę obserwowaliśmy desperacką walkę bezbronnej kobiety z żandarmem. Przed bramką domu p. Wojciulów leżała sterta śmieci. Ranna już  „Jadzia” chwytała pełnymi garściami piasek i sypała nim w oczy żandarma krzycząc „ ty mnie żywej nie weźmiesz”. Żandarm nie ustępował. Kilka razy uderzył dziewczynę, kopał Ją podkutymi butami  i oddał jeszcze dwa strzały w kierunku walczącej. Kilkakrotnie ranna łączniczka próbowała dalej stawiać opór. Wyrywała kamienie z bruku i ciskała nimi w twarz i głowę swego oprawcy. Rozwścieczony Niemiec strzelił po raz czwarty . Śmiertelnie ranna  „Jadzia” runęła głową na chodnik, trzymając w zaciśniętej dłoni kamień wydarty z bruku . Dotrzymała słowa . Żywa nie dała się wziąć oprawcom. Żandarm przyglądając się swojej ofierze zapalił papierosa, wyrwał z martwej już dłoni kamień i cisnął nim o bruk. Po chwili przysunął go nogą do ciała zabitej. Nie chciał widocznie zacierać śladów własnej hańby.   

Po kilkudziesięciu minutach na miejsce zbrodni nadjechało auto z 20 gestapowcami. Za chwilę zjawiła się karetka pogotowia . Zwłoki bohaterskiej łączniczki złożono do karetki  i odwieziono do szpitala Czerwonego Krzyża przy ul. Warszawskiej" - kończy relację Paweł Borowski.

Prawdopodobnie Niemcy trzymali ciało „ Jadzi ” przez kilka dni w kostnicy. Czekali, może ktoś zjawi się z rodziny lub znajomych.  Oczekiwania okazały się bezskuteczne.   Gestapo nie potrafiło zidentyfikować zwłok. Łączniczka „Jadzia” i po śmierci nie dala się zdekonspirować. Kilka dni później jeden z tych Niemców powiedział do kogoś na ul. Stołecznej:„ Polskie panienki bawią się w politykę”.

Tak, polskie panienki bawiły się w politykę, ale ta zabawa drogo kosztowała Niemców . Te „polskie panienki”, jak się mógł przekonać obchodowy żandarm  na ul. Stołecznej, ceniły więcej wolność jak życie. 

„ Polska panienka” , łączniczka „ Jadzia” zginęła w kwiecie wieku  nie skończywszy 27 roku życia. Wyszła z ludu, za wolność  tego ludu oddała swoje młode życie. Nieustraszoną pracą w konspiracji, bohaterską walką z okupantem dała świadectwo ogromnego patriotyzmu, żarliwej miłości swego kraju.

W kilka tygodni po bohaterskiej śmierci „Jadzi” ukazały się w Wiadomościach Krajowych”, organie Armii Krajowej i w Biuletynie Informacyjnym, dwa artykuły zatytułowane: „Kobieta-Żołnierz” i  „Kwitną bzy”, poświęcone pamięci bohaterskiej „Jadzi”.



Podziel się
Oceń

Komentarze