Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Łobodziński ponownie triumfuje w Szanghaju [FOTO]

Piotr Łobodziński po powrocie z Kanady i zalewie 3 dniach w domu wystartował w kolejnych zawodach w odległym kraju. Nie był to z pewnością idealny scenariusz aklimatyzacyjny dla towerrunnera. Dlaczego?
Łobodziński ponownie triumfuje w Szanghaju [FOTO]

Toronto i Szanghaj, gdzie biegacz z Łomży udał się w miniony weekend, dzieli 12 godzin różnicy czasu. Gdy dodamy do tego po kilkanaście godzin spędzonych w samolotach wychodzi dość męcząca mieszanka.

Zawody w Chinach wchodzą w skład cyklu Vertical World Circuit, którego Łobodziński jest wciąż liderem, a do zakończenia pozostały jeszcze zawody w Osace i Hong Kongu.

W niedzielę zawodnicy mieli do pokonania zaledwie 57pięter, ale przedzielonych 3 płaskimi sekcjami na piętrach 19, 35 i 45, gdzie po wybiegnięciu z klatki schodowej należało obiec cały budynek dookoła. Reprezentant LŁKS 'Prefbet Śniadowo" Łomża najlepiej poradził sobie z chińskim biurowcem w 2015 roku, gdy w pokonanym polu zostawił Marka Bourne. W latach 2014 oraz 2016 musiał uznać wyższość Australijczyka. Niestety w tym roku było podobnie. Bourne pierwszy, Łobodziński drugi, Watanabe z Japoni trzeci.

 

1.Mark Bourne (AUS) – 7’44”

2.Piotr Lobodzinski (POL) – 7’53”

3.Ryogi Watanabe (JAP) – 8’12”

 

- Czułem się bardzo dobrze, nie byłem zmęczony po podróżach. Dobrze spałem przed zawodami. W ogóle wydaje mi się, że mój organizm nie odczuwa zbyt mocno zmian stref czasowych i nie doskwiera mi „jet lag”. Jeśli chodzi oprzebieg rywalizacji to Mark wyprzedził mnie na drugim płaskim fragmencie na 35 piętrze i dość mocno zerwał tempo. Starałem się go trzymać, ale na mecie wypracował sobie aż 9 sekund przewagi. Myślę, że głównym powodem przegranej nie były podróże, a niewystarczająca ilość treningów na schodach w ostatnim miesiącu. Skupiłem się bardziej na biegach przeszkodowych kosztem towerrunningu. Teraz mam 3 tygodnie do Osaki i zmierzam ten okres przepracować dużo lepiej, gdyż nie planuję w międzyczasie żadnych dodatkowych startów – relacjonuje Piotr Łobodziński.


 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama