Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Dokąd zmierzasz Stary Rynku?

Nasza Łomża ma rok swego Wielkiego Jubileuszu. Każdy ma jakąś swoją Łomżę, czasami nieznaną nikomu innemu. Zapraszamy Czytelników do opowiedzenia o tej swojej Łomży. Prezentujemy kolejną refleksji kogoś, kto był gościem naszego miasta. Jesteście ciekawi dokąd zmierza Stary Rynek?
Dokąd zmierzasz Stary Rynku?

W miarę zbliżania się ulicą Długą do Starego Rynku czuje się wyraźne spowolnienie czasu. Wiele jest tam tradycyjnych sklepów różnych branż, placówka Społem wygląda tam jak przed laty, a niektóre witryny pustych lokali nieśmiało zapraszają nowych odważnych kupców. 

Nielicznych przechodniów można zaliczyć do czterech grup: interesantów Urzędu Miejskiego, osoby pracujące w centrum miasta, zamieszkałą w pobliżu młodzież podążającą do szkół i uczelni i starszych mieszkańców, którzy już tylko niespiesznie podążają do pobliskich sklepów. Czas niemal zatrzymuje się w miejscu, gdy nadchodzi wieczór, a centrum miasta wyludnia się jak galerie handlowe po naciśnięciu głównego wyłącznika prądu. Różnica polega na tym, że w galeriach dzieje się tak około godziny 21.00, a w centrum Łomży kilka godzin wcześniej. Wynika to może z braku turystów, może z łomżyńskich konserwatywnych tradycji, a może najzwyczajniej w świecie ze względu na niedobór atrakcyjnych miejsc. W tej sytuacji, nawet podświetlony miś na głównym placu czuje się samotnie, choć stara się bardzo śpiewając w kółko dwie czy trzy znane mu kolędy.

Tak, centrum Łomży zachowało się w stanie sprzed lat, a lokalne życie handlowo-towarzyskie przeniosło się do galerii Veneda i kilku innych miejsc, gdzie modną ofertę prezentują współczesne handlowe i gastronomiczne herosy, czyli fast fashion i fast foody. Tam wszystko jest „fast”.

Zachowanie centrum Łomży w stanie jak sprzed laty wbrew pozorom wcale nie musi być złym zjawiskiem. W miastach, które na siłę chciały być nowoczesne „high streets” wyglądają dosyć standardowo. Jest w nich wprawdzie dużo różnego rodzaju pubów, pizzerii czy kafejek, ale dalej jest już jednak znacznie gorzej. Główne ulice okupują oddziały banków, salony telefonii komórkowej, lombardy, firmy oferujące „chwilówki”, „chińskie” centra handlowe, apteki czy bookmacherzy sportowi. Trudno określić te miejsca jako podnoszące poziom atrakcyjności centrum miasta, a ich głównych wyróżnikiem jest raczej zdolność do opłacania relatywnie wysokich czynszów. Nie sądzę by wszyscy, którzy dobrze życzą temu miastu chcieliby widzieć za kilka lat Stary Rynek we władaniu takich operatorów.

Wskazane byłoby zatem uniknięcie pułapki „rozwoju”, w jaką wpadły inne „nowoczesne” miasta. Łomżyńską odpowiedzią może być stworzenie koncepcji zagospodarowania centrum miasta, a następnie konsekwentne realizowanie tej wizji. Z pewnością atrakcję stanowią ciekawe lokale gastronomiczne, a obecne na Starym Rynku pizzeria i pierogarnia świetnie wytyczają ten trend.

Uwagę mieszkańców i przybyszów mogą przyciągnąć interesujące sklepy, np. odzieżowe, typu convenience, z dekoracjami wnętrz czy nawet z alkoholami świata. Ogromne możliwości stwarza kultura, rozrywka i sport, jednakże pod warunkiem aktywnego zaangażowania uczestników. W wielu polskich miastach dużym zainteresowaniem cieszą się szkoły tańca, śpiewu czy modelingu, zajęcia dla seniorów, kluby fitness czy salony gier komputerowych. Swoistą łomżyńską mekką kultury i rozrywki może stać się zmodernizowana hala targowa. Co oczywiste, lokalni organizatorzy kultury nie są będą raczej w stanie finansowo konkurować z oddziałami banków i salonami telefonii komórkowej, a zatem ich powstawanie i rozwój powinno być wspierane przez lokalne władze. Narzędzia do tego istnieją: zdefiniowanie przeznaczenia określonych lokali komunalnych, preferencyjne czynsze, ulgi w podatku od nieruchomości czy miejskie dotacje na rozwój instytucji i projektów z zakresie kultury i sportu. Mam nadzieję, że w centrum Łomży uda się przyspieszyć ruch wskazówek zegara i stworzyć miejsce atrakcyjne dla mieszkańców i dla gości.

Andrzej Kondej


Podziel się
Oceń

Komentarze