Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 28 kwietnia 2024 08:17
Reklama
News will be here

Szczęście wyczekiwane w niepewności i trwodze

- Kiedy pod koniec lutego 2020 roku udawałam się na wizytę kontrolną do gabinetu ginekologicznego, nie spodziewałam się, że usłyszę najwspanialszą wiadomość – to, że za 9 miesięcy (w listopadzie) zostanę Mamą. Była to dla mnie i mojej rodziny niezwykła chwila, której nie da się opisać słowami – przyznaje Daria Anna Wasilewska.
Szczęście wyczekiwane w niepewności i trwodze
Amelka, choć przyszła na świat w niełatwych czasach jest prawdziwym szczęściem rodziców

Autor: Daria Anna Wasilewska

 

Cud narodzin w czasie pandemii

Pomału zbliżał się już termin porodu. Daria razem z mężem podjęła decyzje, że ich dziecko przyjdzie na świat w Szpitalu Ogólnym w Kolnie. Sytuacja do czasu rozwiązania ciąży zmieniała się kilkukrotnie. Chodziło o możliwość uczestniczenia ojca podczas porodu. W przypadku Darii stało się to niemożliwe. Wszystko za sprawą wzrostu liczby osób zarażonych wirusem COVID-19.

- Trudny moment dla naszej rodziny nastał wówczas, kiedy rozpoczęła się akcja porodowa. Mąż, zamiast być przy mnie, musiał zostawić mnie za drzwiami izby przyjęć i sam udać się do domu, który oddalony był ponad 35 kilometrów od szpitala – przyznaje wciąż jeszcze z obawą, na myśl o tamtej chwili Daria.

Do ostatniej chwili żyła nadzieją, że lekarz prowadzący pozwoli na obecność jej męża przy porodzie. Niestety, z uwagi na wprowadzone przez rząd restrykcje było to niemożliwe.

- Poczułam się bardzo samotna. Uświadomiłam sobie, że jestem zdana tylko i wyłącznie na siebie – wyjaśniała wówczas przyszła mama.

Wiadomo, że dla młodej kobiety, która rodzi pierwszy raz sytuacja nie jest łatwa. Nie wie przecież czego się spodziewać, zastanawia się jak będzie wyglądał poród. W głowie pojawiają się setki, tysiące myśli.

- Bałam się czy dam radę, czy będę miała siły wstać z łóżka, a najgorsze było to, czy od samego początku poradzę sobie w nowej roli. Cały czas byłam poddenerwowana, a to nie wpływało dobrze na moje dziecko – wspomina Daria.

Jej poród odbył się w trudnym czasie. Daria rodziła sama, z dala od bliskich, ale w obecności wykwalifikowanego personelu medycznego.

- Atmosfera była dobra, miałam poczucie bezpieczeństwa i mimo środków znieczulających byłam spokojna. Miałam wrażenie, że zarówno położne, jak i lekarze oraz cały personel Szpitala Ogólnego w Kolnie był nastawiony na to, aby nam rodzącym pomóc w tym czasie. Okazać wsparcie, którego nie mogłyśmy mieć z żadnej innej strony. W moim przypadku wszystko przebiegło super. Poród był dosyć szybki. Spodziewałam się, że będzie gorzej. Jedyną rzeczą, która utrudniała mi sam przebieg porodu była maseczka, którą obowiązkowo trzeba było mieć na twarzy. Chociaż w czasie trwania samej akcji porodowej nie zwracałam na to już uwagi. W pewnym momencie, w ferworze emocji, zapomniałam nawet o tym – relacjonuje cud narodzin w kolneńskim szpitalu Daria.

W momencie przyjęcia do szpitala zrobiono jej wywiad epidemiologiczny oraz testy na COVID-19. Jak przyznaje, w razie, gdyby było jakiekolwiek podejrzenie zakażenia szpital był na to przygotowany. Po porodzie na sali nie było już konieczności ciągłego przebywania w maseczce. Należało zakładać ją tylko podczas obchodu lekarskiego lub gdy była pora posiłków. Dbano o czystość i dezynfekowano regularnie sale.

- Urodziłam piękną i zdrową córeczkę. Dzięki komunikatorom i mediom społecznościowym w przeciągu godziny po porodzie mogłam wysłać pierwsze zdjęcia nowego członka naszej rodziny oraz zadzwonić do męża i bliskich, aby „na żywo” zobaczyli Amelkę. Mąż po raz pierwszy córkę zobaczył pięć dni po porodzie w momencie wypisu ze szpitala. Od urodzenia dziecka kontakt był tylko telefoniczny i za pośrednictwem kamerki w komunikatorach – nie kryje wzruszenia Daria.

Jak przyznaje Daria Anna Wasilewska w czasie pandemii ciąża i poród nie jest łatwa, zwłaszcza gdy na świecie zjawić ma się pierwsze dziecko.

- Obecnie bardzo wzrósł u rodzących lęk przed samym pobytem w szpitalu. Wynika to przede wszystkim z braku świadomości, jak wygląda pobyt na oddziale porodowym w czasie pandemii. Kobiety boją się chaosu, braku zaopiekowania się, samotności i samego przebiegu porodu. Jednak, nawet w tak trudnych chwilach, warto pamiętać, że wszystkie te ograniczenia mają służyć tylko jednemu – zdrowiu lekarzy, mamy i nowo narodzonego dziecka – przekonuje Daria Anna Wasilewska, mama miesięcznej Amelki.



Podziel się
Oceń

Komentarze