Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 13:06
Reklama
Reklama

Strajk albo głowa prezesa

Temperaturę wrzenia osiągnęła sytuacja w łomżyńskim PKS. Związkowcy, wzmocnieni wynikami referendum wśród całej załogi, zapowiadają strajk i domagają się odwołania prezesa Grzegorza Rytelewskiego.
Strajk albo głowa prezesa


Temperaturę wrzenia osiągnęła sytuacja w łomżyńskim PKS. Związkowcy, wzmocnieni wynikami referendum wśród całej załogi, zapowiadają strajk i domagają się odwołania prezesa Grzegorza Rytelewskiego.

- Z tym panem nie będziemy już rozmawiać, utracił nasze zaufanie – mówi Krzysztof Bugaj, przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców w PKS Łomża.

W poniedziałek związkowcy z zakładowych komisji ZZK i Solidarności spotkali się, aby przedyskutować wyniki referendum, które odbyło się kilka dni wcześniej. Przyniosło jednoznaczne i zdecydowane zwycięstwo zwolennikom czynnego protestu. Jak poinformowali organizatorzy referendum, kartki do urn wrzuciło 137 ze 176 pracowników (79 procent), a spośród głosujących tylko 9 osób było przeciw protestowi, jedna wstrzymała się od  jednoznacznej decyzji. Uczestnicy spotkania zdecydowali, że przyszedł czas na radykalne kroki.

- Zgodnie z wolą załogi ogłaszamy 23 lutego rozpoczęcie strajku – poinformowali we wspólnym komunikacie związkowi liderzy Krzysztof Bugaj i Ireneusz Orzechowski.

Przygotowali także drugie pismo, adresowane do marszałka województwa Mieczysława Baszko, który może zapobiec strajkowi. Warunek jest jeden – jak najszybsze odwołanie prezesa Grzegorza Rytelewskiego. Jeżeli zostanie spełniony, przedstawiciele załogi deklarują wolę rozmów z nowym szefem przedsiębiorstwa, a nawet pewnych ustępstw z dotychczas formułowanych postulatów. Czy jest coś, co mogłoby jeszcze zmienić sytuację w łomżyńskim PKS zanim dojdzie do strajku?

- Decyzje są w rękach marszałka, albo prezesa Grzegorza Rytelewskiego – mówi Krzysztof Bugaj. - Jeżeli zależy mu na firmie, to może sam odejść.

Nad formułą akcji strajkowej związkowcy jeszcze się nie zastanawiali. Jest jeszcze tydzień, wiele może się zdarzyć – uważają.

- To jest jak zły sen, mam nadzieję, że dotrę do załogi i wszyscy się obudzimy – mówi prezes Grzegorz Rytelewski. - Nie pozwolę, aby firma stanęła w strajku, a potem upadła. Z całą mocą i determinacją mam zamiar walczyć o dobro przedsiębiorstwa.

Szef PKS uważa, że działania związkowców szkodzą firmie, zwłaszcza gdy informacja dociera do potencjalnych kontrahentów czy wierzycieli, którzy zaczynają się dopominać o swoje należności w trybie pilnym. Bliżej o planowanych działaniach prezes nie chce mówić. Wiadomo tylko, że będą miały charakter „prawny”.       


Podziel się
Oceń

Komentarze

prawda 17.02.2015 11:49
Jesli PKS Lomza updanie, to PKS Bialystok lub Suwałki przejmie wszystko. Nastąpi stopniowa konsolidacja. Jeden właściel - więc to jest logiczne....
Gość 17.02.2015 11:17
kierowcy już sobie radzą. pracują też w konkurencji - po cichu.
Gość 16.02.2015 21:10
Gościu - jak nie będzie tego prezesa to kierowcy sobie poradzą, nie martw się na zapas. Jak na razie są zwalniani po kilkudziesiąciu latach pracy i nikt się z nimi nie liczy
Gość 16.02.2015 21:08
Wow, coż za słowa wspaniałe pana prezesa, a to tylko po to żeby wszystko przeciągnąć w czasie. Jesli nie zostanie odwołany to już za kilkanaście dni wejdą "jego przepisy" i pozwalnia wszystkich którzy mu podpadli .. Przed mediami obiecuje wszystko to jest jego strategia.. Litości, ratujcie pracowników którzy całe życie tam pracują a są zwalniani jak psy
Gość 16.02.2015 21:03
Prezes niech sie nie poddaje zobaczymy gdzie ci kierowcy znajdo prace jak pks upadnie
Reklama