Dwójka pokazała charakter

Szczypiornistki GUKS-u Dwójka Łomża awansowały do ćwierćfinału Mistrzostw Polski Juniorek. W rozgrywanym w dniach 22-24 stycznia w łomżyńskiej hali im. Olimpijczyków Polskich turnieju podopieczne trenera Stanisława Niedbały zajęły drugie miejsce.

 Z racji tego, że Dwójka została mistrzem województwa, miała prawo bycia gospodarzem jednego z ośmiu turniejów ogólnopolskich. Oprócz naszego zespołu do walki o dwa premiowane awansem miejsca w łomżyńskiej imprezie stanęły ekipy MKS-u Lublin (mistrz woj. lubelskiego) oraz Gościbia Sułkowice (wicemistrz woj. małopolskiego).

W pierwszym spotkaniu rozegranym w czwartek gospodynie zmierzyły się z drużyną Gościbii. Miejscowe nie wykorzystały atutu własnej hali i po słabym meczu uległy 26 do 29 – Jestem załamany. Ten mecz był zdecydowanie do wygrania. Niestety jedno z najsłabszych spotkań w karierze zagrała nasza środkowa rozgrywająca, Aneta Konert. Mogę też mieć pretensje do Amandy Szymborskiej, która co prawda rzuciła 14 bramek, ale też pomyliła się w kilku prostych sytuacjach. Do tego w końcówce dziewczynom wyraźnie brakowało sił. A to jest pokłosiem tego, że duża część z nich w okresie świąteczno-noworocznym nie przychodziła na treningi - tłumaczy Niedbała.

Dzień później do rywalizacji przystąpiły ekipy MKS-u i Gościbii. W tym mecz na początku lublinianki uzyskały kilku-bramkową przewagę, która oscylowała w granicach od dwóch do nawet siedmiu goli. Ostatecznie pojedynek zakończył się zwycięstwem zespołu z Lublina 29:25. Taki wynik oznaczał dla łomżanek to, że w kończącym turniej meczu muszą pokonać MKS różnicą minimum trzech bramek – To czy jesteśmy w stanie wygrać aż trzema golami będzie zależało tylko od dziewczyn. Jeśli zmobilizują się i zechcą podjąć walkę to wszystko jest możliwe – mówił przed starciem z zespołem z Lublina trener Dwójki.

Niemal do końca pierwszej odsłony decydującego starcia nic nie wskazywało na to, że łomżanki mają jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Przyjezdne kontrolowały spotkanie aż do 26. minuty. Wtedy to gospodynie zaczęły w końcu grać skuteczniej w ataku doprowadzając do wyrównania po 12. Chwilę później po golu Marleny Rutkowskiej wyszły nawet na prowadzenie, ale na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku remisowym.

Druga połowa dostarczyła kibicom jeszcze więcej emocji. W ataku Dwójki szalała Amanda Szymborska (w całym meczu zdobyła 13 goli), ale nie ustępowała jej liderka MKS-u, Dagmara Nocuń, która jakiś czas temu była zawodniczką łomżyńskiego zespołu. Niestety ta ostatnia nie miała zbyt dużego wsparcia w koleżankach, co bardzo widoczne było w końcówce. Łomżanki zagrały bardziej zespołowo, a w decydujących minutach w ofensywie Szymborską wsparła Martyna Piastowska. To ten duet doprowadził do sytuacji, w której gospodynie wyszły na trzy-bramkowe prowadzenie, którego nie oddały już do końca. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 31:28 dzięki czemu do ćwierćfinału Mistrzostw Polski awansowały zarówno MKS jak i Dwójka.

- Kto ogląda nasze mecze to wie, że potrafimy tworzyć horrory, ale i kończyć je happy endami. Tak właśnie było dzisiaj, ale i na przykład w decydującym meczu z Dąbrową Białostocką. Sami jesteśmy sobie winni, bo trzeba było wygrać pierwszy mecz z Gościbią. Jednak najważniejsze jest, że gramy dalej – powiedział po spotkaniu z MKS-em trener Niedbała – Paradoksalnie drugie miejsce, które zajęliśmy w tym turnieju, może być dla nas lepsze w kontekście ćwierćfinału. Zagramy bowiem w Płocku, a ta grupa wydaje się mi do przejścia.

(db)