Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 grudnia 2025 10:04
Reklama
Reklama

Trzej Mędrcy i Trzej Magicy - podsumowanie 2014 roku

Wiodła ich jasno gorejąca na niebie gwiazda do miejsca, gdzie zrodziło się Dzieciątko. Postacie zapisane na wieki w bożonarodzeniowej ikonografii wraz ze Świętą Rodziną, stajenką, zwierzętami, aniołami. Stały motyw tradycji liturgicznej i ludowej. Pierwsi, którzy wraz z pastuszkami z Betlejem, mieli
Trzej Mędrcy i Trzej Magicy - podsumowanie 2014 roku

Wiodła ich jasno gorejąca na niebie gwiazda do miejsca, gdzie zrodziło się Dzieciątko. Postacie zapisane na wieki w bożonarodzeniowej ikonografii wraz ze Świętą Rodziną, stajenką, zwierzętami, aniołami. Stały motyw tradycji liturgicznej i ludowej. Pierwsi, którzy wraz z pastuszkami z Betlejem, mieli poznać Nadzieję Świata. Trzej Królowie, Trzej Mędrcy, Trzej Magowie.

Mędrcy dla Łomży

Pozwólmy sobie na odrobinę zabawy. Może nie do końca zgodnej z dogmatami, ale w końcu tylko zabawy. Załóżmy, że to o pięknym i interesującym mieście Łomża dowiedzieli się w 2014 roku Trzej Mędrcy, Kacper, Melchior i Baltazar, i postanowili je obdarować. Przynieśli, co tam mieli najcenniejszego, czyli mirrę (niezwykle cenny balsam o właściwościach leczniczych i pięknej woni), kadzidło (niezwykle cenne w starożytności substancje - żywica i fragmenty pewnych gatunków roślin - które  wyniku spalania wydzielały wonny dym, mający również znaczenie religijne) i złoto (wyjaśnień nie wymaga).

Zdrowotnym balsamem dla Łomży mają stać się zjawiska, które zaczęły w ubiegłym roku kiełkować. Jeszcze nieśmiało, trochę niezręcznie. W przyszłości będą dla naszego miasta bezcenne.

Owa mirra to demokracja miejska, aktywność obywatelska, partycypacja społeczna, ruchy miejskie. To zjawisko nie ma jednej nazwy i formuły działalności. Jak to jednak w skrócie zdefiniowali autorzy hasła w Wikipedii:  "Demokracja miejska jest długoterminowym procesem, torowania drogi do możliwości równego współdecydowania o mieście i jego mieszkańcach". Kluczowe znaczenie ma tu słowo "współdecydowanie". Dlatego nie wszystkim się to podoba. Bo po co decydować w większym gronie, kiedy można w mniejszym. Po co jawnie, kiedy można po cichu. Ale tych zjawisk - miejmy nadzieję - już się usunąć na margines nie da.

W Łomży symbolem owego ozdrowieńczego balsamu były np. dwie edycje Budżetu Obywatelskiego. Pokazały co jest dla mieszkańców poszczególnych części miasta ważne, odbudowały sąsiedzkie relacje, nauczyły zawierać sojusze, walczyć o swoje, pojawili się ludzie aktywniejsi od innych, lokalni liderzy. Nastolatkowie i emeryci. Po kilka tysięcy osób zadecydowało o przeznaczeniu 300 000 złotych w 2014 roku i 1 000 000 złotych w 2015.

A to nie wszystko. Coraz głośniej upominają się o współudział w decyzjach rady osiedli, organizacje pozarządowe, kluby sportowe, nieformalne inicjatywy. Chcą być podmiotami i partnerami. Zaczęła się w Łomży nauka czym są konsultacje społeczne, dialog wielu podmiotów, szukanie porozumienia, pokora rządzących i umiar rządzonych.

Kadzidło to oczywiście wybory samorządowe. Rozsnuła się nad urnami wyborczymi odurzająca woń nadziei na zmiany. Nowy prezydent, jeden z najmłodszych w Polsce włodarzy miast. Silna pozycja w Radzie Miejskiej "prezydenckiej" listy Prawa i Sprawiedliwości. Gwarancja stabilnych rządów i realizacji programu, który uwiódł zdecydowaną większość głosujących.

Kadzidło to jednak także dym, który ukrywa pewne rzeczy. Kiedy się rozwieje, okaże się czy miasto oczyścił czy tylko coś zasłonił na chwilę.

Trzeci z naszych Mędrców miał dostarczyć do Łomży złoto. Przyjmijmy jednak, że na początek obdarował miasto mapą z zaznaczonymi miejscami, gdzie ten cenny kruszec można znaleźć i szpadlem, żeby sobie samemu zrobić "kopalnię". Zupełnie dosłownie szpadel otrzymała Łomża od szefostwa Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która po latach starań ma swoją podstref ę w mieście. To jedna z potencjalnie złotonośnych "działek".

Inne nazywają się "terenami inwestycyjnymi" czy "Łomżyńskim Obszarem Gospodarczym" w zachodniej części miasta. Za kilka miesięcy ma zacząć swoją zasadniczą działalność Park Przemysłowy Łomża. Powstał projekt Łomżyńskiego Obszaru Funkcjonalnego. To tam mają rozkwitać firmy, tworzyć się nasze łomżyńskie "doliny krzemowe", nasze gospodarcze zagłębia.

W otoczeniu gospodarczym także coś się już zdarzyło. Jest fundament funkcjonalnego, lepszej jakości i dogodnego dla ruchu lokalnego i tranzytu, układu miejskich ulic. Wreszcie pojawiły się bardzo poważne zapowiedzi dobrego skomunikowania Łomży z resztą kraju za sprawą trasy Via Baltica i rewitalizacji linii kolejowej do Śniadowa (a dalej  w stronę Łap i Białegostoku oraz Ostrołęki).

To wszystko nie jest jeszcze czystym złotem, czy choćby złotówkami, jeszcze nie da się z tego zrobić żadnej korony czy pierścienia. Takiego potencjału rozwojowego Łomża jednak jeszcze nie miała. Szpadel nie powinien zardzewieć.

Magicy dla Łomży 

Załóżmy jednak, że - tak jak zwykle w życiu bywa - jest jakiś drugi koniec tego kija. Że o Łomży dowiedzieli się nie tylko Trzej Magowie, ale także Trzej Magicy. Powiedzmy, że o imionach: Harry, Uri  i David. Oni także postanowili miasto obdarować po swojemu - brylantyną, ziołami, które po spaleniu dają dym zniekształcający rzeczywistość oraz tombakiem czyli "parazłotem".

Brylantyna, czyli balsam, który błyszczy, ale nie uzdrawia, to nieprzezwyciężona łomżyńska "niemożność". Jak już udało się zabrać miejskie targowisko z błota do nowej hali i pod ochronną wiatę, to okazało się, że wykonawcy obiektu muszą się w sądzie upominać o należne pieniądze, a pod wiatą pada i pi...dzi jak w Kieleckiem. Jak już Port Łomża zdobył ogólnopolskie nagrody turystyczne, to okazało się, że Narew opadła, większe łódki nie mogą pływać, a betony pękają. Jak już udało się zebrać trochę pieniędzy na zastąpienie kolein asfaltem na rondzie Kościuszki i fragmencie ulicy Wojska Polskiego, to prace zostały zorganizowane tak, żeby klęli i miejscowi, i przyjezdni. Jak już udało się zdobyć farbę na pierwszy w mieście mural i pomalowanie hali na Starym Rynku, to okazało się, że i tak kolory się gryzą, a urzędnicy jeszcze mocniej. Jak już nowy prezydent zaczął wybierać sobie najbliższych współpracowników, to okazało się, że jeden z nich wolałby poprowadzić trasę Via Baltica przez Białystok, a nie przez Łomżę.

Brylantyna. Lśni, a jak potrzeć, to zostają usmarowane ręce i wstyd.

Dym kadzidła ma moc oczyszczającą i jest wyrazem czci dla Stwórcy. Podarek drugiego z Magików dla Łomży to też dym. A może raczej "zadyma" powstająca przy spalaniu czegoś innego - trawy albo zioła. Nie oczyszcza tylko mąci zmysły i tumani.

Takim dymem otoczyli się ważni politycy wojewódzcy po wyborach do Sejmiku. Ogłosili po naradach, że Łomża, Grajewo, Kolno i Zambrów to margines nie zasługujący na udział w zarządzie województwa. Czego się nawdychali? Co chcieli zadymić pomijając jedną trzecią regionu? To wyjątkowo koszmarny prezent dla Łomży na lata, kiedy do dyspozycji będą po raz ostatni naprawdę duże pieniądze z Unii Europejskiej.

"Jestem gotów być ambasadorem interesów Łomży i Ziemi Łomżyńskiej" - powiedział w Telewizji Narew i na łamach Tygodnika Narew profesor Karol Karski w kwietniu tego roku. Profesor Barbara Kudrycka, kolnianka z urodzenia, tak wylewna nie była. Ale i tak uwierzyliśmy, że profesorowie mają dla naszego regionu serca ze szczerego złota i wysłaliśmy ich na kilka lat do Brukseli na najlepsze posady współczesnej Europy. Widział ich kto od tej pory w Łomży? Chyba zamiast złota dostaliśmy tombak. Odczekajmy jeszcze kilka miesięcy. Może się okazać, że także przy okazji innych wyborów obdarowano nas tym, co ładnie błyszczało, ale była to tylko cieniutka warstwa pozłoty.

A jednak są też Królowie

Na szczęście nie tylko wokół polityki, wyborów, inwestycji, finansów toczy się życie. Grupa Medialna Narew w swoich redakcjach otrzymała wiele mirry, kadzidła i złota. Odwiedziło nas nie Trzech, ale całe dziesiątki Królów i Mędrców.

Niektórzy przynosili leczniczy balsam w postaci plastikowych nakrętek, aby pomóc Amelce. Albo brali udział w naszych innych akcjach, które miały komuś pomóc. Szukaliśmy dawców szpiku, zbieraliśmy podarunki dla trojaczków spod Radziłowa. Przeżyliśmy niezwykłą wizytę Lindy i Kena Ostapowiczów z Kalifornii, którym trochę pomogliśmy odnaleźć łomżyńską rodzinę.

Odwiedzali nas ludzie, którym podobało się to, co robimy i czasem nam nieco kadzili pochlebstwami. Choćby z okazji różnych akcji, ważnych wydań Tygodnika Narew, który w ubiegłym roku miał swój numer 300, a także 333 (uznajemy to za nawet bardziej wyrafinowany jubileusz). My z kolei, z przyjemnością, staraliśmy się zauważać i podkreślać wszystkie wydarzenia i zjawiska dające nadzieję na dobrą przyszłość Łomży.

Przede wszystkim jednak nasi Czytelnicy i Widzowie przychodzili do nas ze swoimi złotymi sercami, złotymi myślami i złotymi sukcesami. Byli gośćmi telewizyjnych rozmów i programów, brali twórczy udział w naszych dyskusjach o łomżyńskiej Starówce (szef GMN Artur Filipkowski tej sprawy nie pozwala "odpuścić") i wszelkich innych na temat naszego miasta i regionu.  

Oczywiście to nie dla redakcji były te dary. Byliśmy i jesteśmy tylko pośrednikami, którzy przekażą je dalej - naszemu miastu i jego mieszkańcom.  

Dziękujemy Wam - Królowie i Mędrcy.    


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama