Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Pokolenia siłą Łomży. Pokoleniowa wymiana wiedzy i doświadczeń

Zbliżał się oczekiwany weekend. Czas na odpoczynek i wytchnienie od codziennych spraw i obowiązków. Dlatego też umówiłam się z koleżankami na urocze pogaduchy przy aromatycznej kawie oraz wspominki minionych lat dzieciństwa i młodości spędzonych w mieście ze Wzgórza Królowej Bony.
Pokolenia siłą Łomży. Pokoleniowa wymiana wiedzy i doświadczeń

Z tej błogości niechybnie wyrwały mnie odgłosy kolejnych klientów cukierni. Wytrącona z zamyślenia usłyszałam i zobaczyłam radośnie ku mnie zdążające koleżanki. Uściskałyśmy się serdecznie, jak to zwykle czynimy. Złożyłyśmy zamówienie, w oczekiwaniu na które opowiedziałam im jakiego uroczego zdarzenia byłam świadkiem. To sprowokowało nas do wspomnień, w toku których przed naszymi oczami przewijały się różne babcie, ciocie, sąsiadki, znajome… Tak oto, zobaczyłam babcię Helę robiącą przepyszne francuskie ciasteczka z malinowymi powidłami. Poczułam smak ich magicznego nadzienia, któremu nikt nie mógł się oprzeć, nawet zagorzały wielbiciel schabowego. Widziałam też jak babunia ta lepi kluski śląskie i kopytka, jak ugniata ciasto drożdżowe, z którego potem robi przeróżnego kształtu słodkie bułeczki. Był też przepyszny sernik, keks i szarlotka. Babcia Zosia zachwycała bliskich nieziemskimi kołdunami polanymi delikatnie przysmażoną cebulką. Ciocia Krysia smażyła przepyszne naleśniki z wymyślnymi nadzieniami, za każdym razem innymi, niepowtarzalnymi. Jej specjalnością był także niezwykle wykwintny i aromatyczny rosół z własnoręcznie zrobionym makaronem, którego nieregularne kształty rozbudzały dziecięcą wyobraźnię. Babcia Frania była bezkonkurencyjna w lepieniu pierogów z rozpływającego się  w ustach ciasta wypełnionego jagodami oraz wypieku idealnie okrągłych pierniczków oblanych białym lukrem. Ta sama osoba miała dryg do szycia przeróżnych rzeczy na starej poniemieckiej maszynie Singer. Swoimi krawieckimi umiejętnościami uszczęśliwiała okoliczne mieszkanki i strojnisie także pani Jadzia. Z odległej pamięci została przywołana pani Bogusia dziergająca na drutach niesamowite swetry, pani Basia wyrabiająca swymi wprawnymi rękoma przeróżne stroiki, pani Hanna ze sprytem i niebywałą precyzją haftująca przeróżne serwety i serwetki. Na myśl zebranych przyszła też ciocia Nacia przynosząca rozpływające się w ustach biszkoptowe ciasteczka-łódeczki, które powstawały zgodnie z magiczną recepturą pilnie strzeżoną przez jej właścicielkę. Po niej pojawiła się pani Luba i jej przepyszny tort makowy, mama Aldona piekąca smaczną szarlotkę i pasztet tak dobry, że jadło się go tylko w towarzystwie marynowanych grzybków. We wspomnieniach koleżanek znaleźli się też i mężczyźni. Pan Jurek bez końca opowiadający o znaczkach i herbach, pan Kazimierz wyświetlający dzieciom bajki z kliszy i zachęcający do snucia dalszych przygód ich bohaterów. Dziadek Mieczysław śpiewający przy własnym fortepianowym akompaniamencie patriotyczne pieśni, które doprowadzały do łez wzruszenia każdego kto był świadkiem owego wystąpienia. Końca nie miały spotkania z wujkiem Bolkiem, który wprowadzał słuchaczy w magiczny świat baśni i legend nie tylko o naszym mieście  lecz także o całej Ziemi Łomżyńskiej.



Podziel się
Oceń

Komentarze