Przełamanie ŁKS-u

Po sześciu meczach bez zwycięstwa w końcu trzy punkty zainkasowali piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego. W spotkaniu 11. kolejki III ligi pokonali na własnym stadionie Znicz Biała Piska 2:1.

 Faworytem sobotniego starcia byli goście, którzy plasowali się na wysokim, szóstym miejscu. Łomżanie pokazali jednak, że przedostatnia lokata po dziesięciu seriach spotkań nie odzwierciedla prawdziwej siły zespołu. Od początku do końca byli drużyną lepszą, stwarzając sobie zdecydowanie więcej dogodnych sytuacji niż rywale. Dwie z nich zakończyły się golami. W 57. minucie Robert Speichler wykorzystał jedenastkę podyktowaną za zagranie ręką w polu karnym, a trzy minuty później bramkarza gości strzałem głową pokonał Robert Cychol. Gracze Znicza odpowiedzieli tylko trafieniem Pawła Adamca z rzutu karnego w 78. minucie. Na więcej nie było ich tego dnia stać i bardzo ważne trzy punkty zostały w Łomży.

- W końcu przełamaliśmy złą passę, ale to dalej mało. Musimy pójść dalej za ciosem. Myślę, że po tym zwycięstwie poprawi się morale zespołu. Wiadomo, że sukcesy budują drużynę dlatego mamy nadzieję, że chłopcy nabiorą pewności siebie i do dobrej gry w tej rundzie dojdą jeszcze korzystne wyniki – powiedział po meczu drugi trener ŁKS-u, Marcin Mroczkowski.

Dzięki zwycięstwu łomżanie awansowali o dwie pozycje i plasują się na 15. miejscu. Kolejnym rywalem będzie Barkas Tolkmicko, a spotkanie rozegrane zostanie na stadionie rywali 12 października o godz. 15:00.

 Młodzieżowe derby województwa na remis

 Każdy kto wybrał się w niedzielne południe na łomżyński stadion nie mógł żałować swojej decyzji. W starciu juniorów miejscowego ŁKS z rówieśnikami z Jagiellonii było bowiem wszystko, co w piłce nożnej jest najważniejsze – dramaturgia, walka na każdym metrze boiska i przede wszystkim dużo goli. Pierwsi na prowadzenie wyszli goście. W 13. minucie Emil Gajko wykorzystał błąd wyprowadzenia piłki popełniony przez rywali umieszczając piłkę w siatce. Cztery minuty później do wyrównania doprowadził Mariusz Jastrzębski popisując się indywidualną akcją. Goście odpowiedzieli w 27. minucie, a na listę strzelców wpisał się Karol Buzun. Tuż przed przerwą łomżanie ponowie doprowadzili do remisu. Tym razem bramkarza Jagiellonii pokonał Tomasz Świderski.

W drugiej połowie oba zespoły stworzyły sobie kolejne okazje do strzelenia goli, ale te padały dopiero w ostatnich minutach spotkania. Najpierw w 82. rzut karny wykorzystał Buzun, a trzy minuty później pięknym strzałem z rzutu wolnego wynik ustalił Mateusz Walendziewski.

- Przed tym meczem zakładaliśmy sobie, że nie możemy przegrać, żeby nie stracić dystansu do drużyn ze środka tabeli. Stąd też od pierwszej od ostatniej minuty walczyliśmy na całym boisku. Może mecz nie obfitował w jakieś fajerwerki techniczne, ale na pewno mógł się podobać – ocenił trener ŁKS-u, Sławomir Stanisławski – Warte podkreślenia jest również to, że mimo dużej determinacji i walki, piłkarze obu drużyn podeszli do siebie z szacunkiem i nie było mowy o złośliwościach.

Po 7. kolejkach łomżanie zajmują siódme miejsce z dorobkiem 8 punktów. W następnym meczu, który rozegrany zostanie 20 października, zmierzą się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn.

(db)