Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Festyn Na Jana czyli "wianki" na bulwarach

W minioną sobotę na łomżyńskich bulwarach odbył się "Festyn Na Jana".
Festyn Na Jana czyli "wianki" na bulwarach

Święto ognia, księżyca, miłości, tańca i urodzaju – tak mówią o Nocy Kupały i Nocy Świętojańskiej słowiańskie podania. Tegoroczny Festyn na Jana przebiegał nie tylko w nawiązaniu do tradycyjnych mitów Podlasia i Mazowsza. Ważniejszym składnikiem imprezy, która ma już swoją kolejną odsłonę, była animacja kultury lokalnej, oraz noc profilaktyki.

 – Festyn zorganizowaliśmy „sami dla siebie”. Pokazujemy to, z czego Łomża może być dumna: atrakcyjne położenie, środowisko, tradycje kurpiowskie – powiedziała prezes Fundacji „Czas Lokalny” Maria Krupa. – Impreza na dobre wpisała się w koloryt miasta. Szukamy ludzi myślących tak jak my, odnajdujemy ich w różnych miejscach, często w otoczeniu instytucjonalnym zajmującym się środowiskiem, przyrodą czy rękodziełem kurpiowskim. Tradycje ludowe traktujemy jednak, jako pretekst do wciągnięcia dzieci i młodzieży w prace manualne: lepienie w glinie, wyplatanie koszyków, wianków – dodała Maria Krupa.

 Na Bulwarach nad Narwią już od godziny 15 rozstawione zostały stoiska tematyczne. Największe zainteresowanie ofertą festynu zdradzali najmłodsi. Kilku i kilkunastoletni adepci rękodzieła zakasywali rękawy i na garncarskim kole starali się stworzyć kształt, który przypominałby kubek, dzbanek, albo inny przedmiot codziennego lub niecodziennego użytku. 

 – Nie myślałem, że będzie tutaj tyle atrakcji. Jestem wdzięczny mamie, że przyprowadziła mnie na festyn – mówi Michał. – Można tutaj ulepić przepiękne garnuszki, dzięki uprzejmości pana Adama mój zostanie wypalony i będę mógł go za kilka dni odebrać – dodał dwunastolatek.

 – Tworzenie naczyń glinianych nie jest proste, na festynie proponujemy zabawę, nie oczekujemy spektakularnych efektów końcowych – mówi żartobliwie Adam Twardowski z Fundacji „Czas Lokalny”. – Zdarzają się jednak osobniki wytrwale, takie jak Michał, które mają odpowiednią determinację by pracować na kole garncarskim – dodał Adam.

 Słowiańskie wianki i profilaktyka

– Gdzie siedzi dzięcioł, ile jest tysięcy nasion w tym słoiku? – pyta najmłodszych pan Dariusz z Nadleśnictwa Nowogród. Konkursy przyrodnicze dla dzieci, to kolejny sposób by wciągnąć młodzież w niecodzienną zabawę.

 – Najmłodsi porzucili dziś komputery, telewizory, wirtualny świat. Niewiele dziewczynek potrafi pleść wianki, dziś je tego nauczymy. Wianki zostaną wieczorem puszczone brzegiem Narwi – mówi Ewa Sznejder z Fundacji „Czas Lokalny”. – Organizujemy festyn kameralny, nie zależy nam na olbrzymiej frekwencji. Chodzi raczej o to by zaproponować pewnej grupie mieszkańców alternatywny sposób spędzania wolnego czasu – dodaje Ewa Sznejder.

Najmłodsi odeszli od „dobrodziejstw” cywilizacji by zajrzeć za kurtynę dziejów i zobaczyć jak wolny czas mogli spędzać ich dziadkowie. Na festyn przyszły rodziny, często wielopokoleniowe. Słychać też było przesłanie profilaktyczne: – Można dobrze bawić się bez używek, alkoholu i narkotyków. Jestem na festynie z okazji Ogólnopolskiej Nocy Profilaktyki – mówi licealistka Kasia Górska uczestniczka programu „Profilaktyka a Ty”.

Kobiety w przedziale wiekowym 25-69 lat otrzymały zaproszenie na bezpłatne badanie cytologiczne, natomiast bezpłatne badania mammograficzne realizowane w ramach narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych współfinansowane przez Ministerstwo Zdrowia jest skierowane dla kobiet w wieku 50 – 69 lat. „Badam się więc mam pewność” to aktualne hasło kampanii profilaktyki raka piersi.

Statystyki Białostockiego Centrum Onkologii, organizatora akcji informacyjnej, wykazują, że kobiety z Łomży i okolic sporadycznie korzystają z możliwości bezpłatnej mammografii. Czas to zmienić. Rak wcześnie wykryty to rak wyleczalny. Zapraszamy wszystkie Panie objęte programem profilaktycznym do szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała  S. Wyszyńskiego w Łomży, Al. Piłsudskiego 11, rejestracja pod numerem telefonu: 86 743 35 40.

 Południca i upał

Nie zabrakło przesłania ekologicznego. Mieszkańcy mogli nauczyć się wyplatać koszyki z kolorowych witek. To ciekawy patent, dzięki któremu zużytkować możemy niepotrzebną prasę, a makabryczne doniesienia z pierwszych stron gazet zamienić na koszyk przypominający sposobem wykonania te plecione z wikliny.

Fotografik łomżyński Leszek Wiśniewski na festyn przybył z nićmi, też różnobarwnymi i z deseczkami. Deseczki, plastikowe i drewniane posiadają otwory, dzięki którym można wyplatać kolorowe paski, czyli świetne ozdoby na kobiece nadgarstki. Obok stoiska Leszka zatrzymała się Południca. O tych stworach z podań słowiańskich pisał W. Łysiak: „Zjawiają się zawsze w lecie, w południe bezwietrzne. Przychodzą z podmuchem gorącym, jakby wiało z chlebowego pieca”. I rzeczywiście, skwar na łomżyńskich bulwarach niesamowity, trzydzieści stopni. Powietrze stoi w miejscu. Upał jak z chlebowego pieca…

 – Przyjechałam na festyn z Białegostoku, po godzinie 19 zagramy nad rzeką pieśni archaiczne polskie i ukraińskie – powiedziała Ania Błahno z folkowego zespołu „Południce”. Może to nie Ania i jej koleżanki z kapeli wywołały pogodowe zamieszanie, ale jedno jest pewne: – W zespole gra nas sześć, siedem, w porywach do ośmiu dziewcząt. Mężczyźni jakoś się wykruszają, nie wytrzymują długo z nami – żartuje „Południca”.

 „Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada

I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada.” (B. Leśmian)


 





Podziel się
Oceń

Komentarze