Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 12:31

W pucharze dobrze, w lidze źle

Zwycięstwo i porażka to bilans ŁKS-u 1926 Łomża w minionym tygodniu. W środę łomżanie 3:0 pokonali Wissę Szczuczyn w pófinale Okręgowego Pucharu Polski. W niedzielę natomiast wysoko przegrali 1:4 z Dębem Dąbrowa Białostocka w spotkaniu ligowym.
W pucharze dobrze, w lidze źle

Zwycięstwo i porażka to bilans ŁKS-u 1926 Łomża w minionym tygodniu. W środę łomżanie 3:0 pokonali Wissę Szczuczyn w pófinale Okręgowego Pucharu Polski. W niedzielę natomiast wysoko przegrali 1:4 z Dębem Dąbrowa Białostocka w spotkaniu ligowym.

 

- Rozgrywki pucharowe są dla nas bardzo ważne i na pewno będziemy chcieli awansować do finału, by móc później bronić wywalczonego przed rokiem trofeum – mówił przed spotkaniem z Wissą trener Marcin Mroczkowski. Prowadzący ŁKS wspólnie z Jackiem Lisem szkoleniowiec przeciw czwartoligowcowi desygnował więc bardzo mocny skład. W wyjściowej jedenastce zabrakło jedynie grających na co dzień w lidze Mateusza Laskowskiego, Patryka Szymańskiego i Karola Drągowskiego. Mimo to, grający u siebie łomżanie od początku meczu posiadali miażdżącą wręcz przewagę. Jedyne czego brakowało to skuteczności – Nie wszystko nam wychodziło w pierwszej połowie, tak jak byśmy tego chcieli. Mieliśmy szybko strzelić jedną, dwie bramki i potem grać spokojnie, ale się nie udało – mówił napastnik ŁKS-u, Jakub Ambrożewicz. Po przerwie na boisku pojawili się Laskowski, Szymański i Drągowski i gospodarze jeszcze mocniej przycisnęli czołową ekipę IV ligi. W 65. minucie obrona szczuczynian w końcu „pękła”. Po podaniu aktywnego tego dnia Marcina Tadaja, piłkę do bramki rywali skierował Szymański. Chwilę później było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Ambrożewicz. Ten gol już praktycznie rozstrzygnął losy meczu. Mimo to, w końcówce łomżanie dali jeszcze trochę radości swoim kibicom. W 83. minucie swojego drugiego gola zdobył Ambrożewicz ustalając wynik na 3:0 – Dobrze, że w drugiej połowie udało nam się zdobyć bramki i potwierdzić zdecydowaną przewagę w tym spotkaniu – podsumował krótko Mroczkowski.
W finale ełkaesiacy zagrają z innym trzecioligowcem, Dębem Dąbrowa Białostocka, który po dramatycznym meczu, zakończonym konkursem rzutów karnych, pokonał Olimpię Zambrów. Zanim jednak dojdzie do decydującego o zdobyciu pucharu meczu, oba zespoły zmierzyły się w walce o ligowe punkty. Spotkanie dwóch niepokonanych na wiosnę drużyn znakomicie rozpoczęło się dla łomżan. Już w 3. minucie Mateusz Laskowski otworzył wynik strzelając swoją 12. bramkę w tym sezonie. Radość ekipy ŁKS-u nie trwała jednak długo. Pięć minut później, po poważnym błędzie przy wyprowadzeniu piłki z własnego pola karnego, Robert Speichler ładnym uderzeniem z 30 metrów doprowadził do wyrównania. Mimo utraty prowadzenia podopieczni trenerów Mroczkowskiego i Lisa grali „swoje” raz po raz zagrażając bramce Dębu – Mieliśmy przynajmniej 3-4 dogodne okazje do ponownego prowadzenia, w tym słupek i poprzeczkę, ale piłka nie chciała wpaść do bramki rywali – tłumaczy Mroczkowski. Przeciwnicy natomiast w pierwszej odsłonie byli bardziej skuteczni. W 42. minucie nieporozumienie Tomasza Bernatowicza i Daniela Iwanowskiego wykorzystał Norbert Toczydłowski i z najbliższej odległości pokonał golkipera ŁKS-u. Osiem minut po wznowieniu gry kolejnym pięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Speichler i zrobiło się 3:1 dla gospodarzy – Po tej bramce z chłopaków „zeszło powietrze”. Próbowaliśmy do końca meczu zmniejszyć straty, ale przez to odkryliśmy się i rywale mieli zdecydowanie więcej miejsca na rozgrywanie akcji. I niestety po jednej z nich (w 65. minucie – przyp. red.) Piotr Bondziul strzelił nam czwartego gola – powiedział młody szkoleniowiec zespołu z Łomży – Trzeba przyznać, że w drugiej połowie to my mieliśmy trochę szczęścia, bo mogliśmy przegrać jeszcze wyżej.
- To zdecydowanie nie był nasz dzień. W ataku zabrakło skuteczności, a w obronie zrobiliśmy za dużo błędów. Można śmiało powiedzieć, że to my zaliczyliśmy asysty przy bramkach zdobytych przez rywali – ocenił Mroczkowski – Z takim zespołem jak Dąb trzeba było zagrać praktycznie bezbłędnie i samemu być do bólu skutecznym. Nam się to nie udało i przegraliśmy.

(db)


Podziel się
Oceń

Komentarze