Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here

Święta, które żyją w pamięci

Każdy z nas myśląc o przeżytych dotychczas Świętach Bożego Narodzenia ma w pamięci niezwykłe wspomnienia. Jedne wprawiają w radość, inne zaś poruszają czułe struny nostalgii. Wszystkie jednak są wyjątkowe, bo nasze.
Święta, które żyją w pamięci
Zabawa choinkowa w Przedszkolu, w Sulejówku 1958 rok, w której uczestniczyła Danuta Waśko (z domu Witkowska). Pracowała tam Halina Witkowska (mama Danuty), a Urszula i Andrzej Witkowscy (rodzeństwo) chodzili do niego. Danuta wtedy była już uczennicą szkoły podstawowej. Na zdjęciu między rodzicami.

Teresa Rębiś

Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia wzbudzają wspomnienia sprzed lat. Ilu?  To już… dziesięciu?  A jakby to było tak niedawno.  Pamiętam tamten niepowtarzalny, dziś  nieosiągalny klimat, bo nie były to lata, kiedy kupowało się gotowe potrawy świąteczne. Czar Świąt Bożego Narodzenia i tradycji, to własnoręcznie  przygotowania  do świąt – makowce pieczone w domowym piecu, choinka pachnąca lasem, świeczki palące się żywym ogniem,  ozdoby na choinkę wykonywane z tego co było naturalne -  szyszki, orzechy, słoma, jabłuszka, pierniki. Za oknem iskrzący się śnieg - wtedy były zimy! Śnieg i mróz w moim dzieciństwie były zawsze nieodłącznie związane z Bożym Narodzeniem. Pamiętam opłatki, z których jeden był kolorowy – przeznaczony dla zwierząt. Po kolacji Ojciec szedł z tym opłatkiem do obory, bo jak mówił, zwierzęta są naszymi żywicielami i należy się z nimi  podzielić radością. Wierzyłam, że zwierzęta o północy mówią ludzkim głosem. I pamięć o pierwszej książce od Mikołaja, który o dziwo, zawsze był w butach Ojca,  gdzie  przypasowując  zwierzątka z obrazka do liter, poznawałam litery i składałam słowa. 
Pamięć przywodzi wspomnienie:  gdy mam  kilka lat, może cztery, może pięć, tak bardzo wyczekiwana choinka, że wstaję rano, przed wszystkimi domownikami, i próbuję zapałkami zapalić świeczki na choince. No i oczywiście katastrofa. Płonie cała choinka. Z przerażeniem ale i zachwytem wpatruję się w płonące drzewko, niezdolna do jakikolwiek działań.  I szczęście w  nieszczęściu, że rodzice reagują. A dom był drewniany, ze strzechą. Pewnie byli  przerażeni, ale  ich reakcję do dziś pamiętam: córeczko, czy nic ci się nie stało?
Przeżyłam wiele Świąt Bożego Narodzenia. Zawsze są  radością, oczekiwaniem na spotkanie   z własnymi dziećmi, z wnukami, ale świąt z własnego dzieciństwa się nie zapomina.

Dlatego warto pielęgnować te wspomnienia i dzielić się nimi z bliskimi, bo dziś świat wygląda już zupełnie inaczej. 



Podziel się
Oceń

Komentarze