Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 19:49
Reklama
News will be here

W interesie nas wszystkich jest, by zacząć rozmawiać [VIDEO]

O demonstracji będącej odpowiedzią na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego wyższości polskiej konstytucji nad prawem Unii Europejskiej, Polskim Ładzie i inwestycjach, które mogłyby zostać zrealizowane w ramach rządowego funduszu i propozycjach miejskich radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości, jak chociażby budowa spalarni śmieci za 300 mln złotych, rządowych propozycjach dla rolnictwa i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, z Piotrem Modzelewskim, radnym województwa podlaskiego i pełnomocnikiem komitetu PiS miasta Łomża rozmawia Marlena Siok.
W interesie nas wszystkich jest, by zacząć rozmawiać [VIDEO]

M.S: - Założenia Polskiego Ładu są bardzo ambitne, i co do tego nie mamy wątpliwości. Znacznie więcej pojawia się ich jeśli chodzi o źródło finansowania. 72 mld zł. Tyle rocznie kosztować ma Polski Ład. Skąd rząd znajdzie takie środki? Bo jak wiemy tych z Krajowego Planu Odbudowy jeszcze nie ma i nie wiadomo kiedy będą…

P.M: - Jeszcze nie ma. Natomiast dzisiaj nie ma na dobrą sprawę żadnego argumentu, który miałby powiedzieć, że nie będzie tego finansowania. Dlaczego? Bo po pierwsze Krajowy Plan Odbudowy jest oparty o środki z Unii Europejskiej. Wbrew temu, co się mówi, że w ramach tego co rząd Prawa i Sprawiedliwości wykonuje czy w ogóle to co się działo z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, ma spowodować, że te środki nie wpłyną. Taka zasada nie funkcjonuje dlatego, że rząd każdego z państw wkłada też pieniądze do budżetu unijnego, więc to nie jest tak, że tylko my pozyskujemy z Unii Europejskiej środki, ale my również wkładamy do Unii Europejskiej. Druga rzecz, która potwierdza, że jednak te środki będą możliwe do wykonania, to przede wszystkim to, że ten unijny projekt odbudowy gospodarek poszczególnych państw w dużej mierze też opiera się na kredytach i pożyczkach. One są oczywiście bardzo preferencyjne dla państw Unii Europejskiej, które będą miały możliwość korzystania z tych instrumentów finansowych, ale to co wskazał ostatnio też prezes Narodowego Banku Polskiego profesor Adam Glapiński, że polska gospodarka czy polskie finanse publiczne są w bardzo dobrym stanie. My przez ostatnie lata w ogóle nie pożyczamy pieniędzy na potrzeby funkcjonowania państwa polskiego, tylko ewentualnie pożyczamy instytucjom europejskim czy światowym własne pieniądze po to, żeby z tych linii kredytowych mogły korzystać inne państwa Unii Europejskiej czy świat, więc jesteśmy w stanie też w tym zakresie zabezpieczyć te wkłady własne jeśli chodzi o Krajowy Plan Odbudowy. Co więcej, mówimy również o dochodach w ramach budżetu państwa. W ostatnim czasie była korekta. Nadwyżka wynosiła blisko 80 mld zł, więc pokazuje to, że bezpieczeństwo finansowe jest zagwarantowane. My tylko dzisiaj oczekujemy na konstruktywną rozmowę z Unią Europejską ale też i z opozycją po to, żeby rozmawiać o realizacji tych poważnych programów na rzecz polskiej wsi czy w ogóle odbudowy polskiej gospodarki. 

M.S: - Naszą rozmowę zaczęliśmy od polityki ogólnokrajowej i na niej również chciałabym zakończyć nasze spotkanie. W ostatnim czasie oczy całego kraju zwrócone są na nasz region. Mówię tutaj o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Jak pan postrzega tę sytuację?

P.M: - Jest ona bardzo poważna dlatego, że reżim Łukaszenki robi wszystko żeby sprowokować nie tylko polski rząd ale również Unię Europejską do pewnych mechanizmów, nad którymi później nikt nie będzie w stanie zapanować. Tak jak z resztą kiedyś Władimir Putin spowodował, że na Ukrainie znalazły się "zielone ludziki", tak dzisiaj widać, że prezydent Łukaszenka znalazł sobie metodę w postaci uchodźców na sprowokowanie rządu polskiego i Unii Europejskiej do pewnych działań, które nie powinny mieć miejsca. Dlatego chcąc się zabezpieczyć na przyszłość musimy mówić o poważnym zabezpieczeniu granic państwa polskiego w postaci  zapory trwałej, która by  powodowała, że mimo wszystko nie będą w stanie imigranci czy też inspirowane działania nawet wojskowych z Białorusi, powodować zamętu na granicy. Jest to jest krzywda robiona tym ludziom. Oni w większości nawet nie zdają sobie sprawy z tego w jakiej formule muszą przekraczać tę granicę, żeby dostać się do Europy Zachodniej. Z kolei pojedyncze osoby, którym udało się przedostać powiedziały, że ich miejscem zatrzymania nie jest Rzeczpospolita Polska, tylko co najmniej Niemcy, a chcą jeszcze dalej iść na zachód do Francji Hiszpanii czy Włoch. To właśnie pokazuje, że to nie jest tylko interes Rzeczpospolitej Polskiej, ale również całej Unii Europejskiej jako wschodniej flanki NATO. I wskazywanie, że ktoś może przejść na naszą granicę albo, że my możemy na chwilę przejść na drugą stronę granicy to jest bardzo niepoważne dlatego, że po to zostały wytyczone granice. To jest służba graniczna, która jednoznacznie ma definiować co jest przekroczeniem granicy, a co nie, żeby tego pilnować. W większości natomiast przypadków uważam, że gdyby to były osoby, które szukałyby miejsca przetrwania czy w ogóle rozpoczęcia swojego nowego życia, to mogłyby przekraczać przecież normalnie granice wyznaczone przez Rzeczpospolitą Polską, i tam się domagać azylu, przyjęcia. Natomiast wybór, żeby przekraczać granicę poprzez bagna, lasy czy inne części terenu, które są niebezpieczne, bo wiemy, że było też kilka tragicznych przypadków kiedy imigranci ponieśli śmierć z tego tytułu, że ten teren jest im nieznany, jest bardzo trudny do sforsowania. To powoduje, że jednak jest to instytucjonalne wykorzystanie przez Białoruś tych imigrantów, a my musimy zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć granice państwa ale wbrew pozorom również tych ludzi przed tym żeby nie zrobili sobie krzywdy i własnym dzieciom. I to dzisiaj dla nas jest również bardzo istotny element, bo nie możemy doprowadzić na pewno do takiej sytuacji niekontrolowanej jak kiedyś miało to miejsce między Rosją a Ukrainą.

 

M.S: - Ta walka polityczna to jedno, ale czy my jako Polacy, jako społeczeństwo zdaliśmy ten test z humanitaryzmu? 

P.M: - Jak najbardziej. Dlatego, że nie możemy tu łączyć wątków w sposób taki bezpośredni - humanitaryzm i bezpieczeństwo. Ponieważ wszyscy ci, którzy potrzebują przekroczyć granicę i chcą odnaleźć czy to w naszym państwie czy w Europie Zachodniej pomoc i wsparcie, nie tylko medyczne finansowe ale również w zakresie znalezienia pracy czy mieszkania, ją otrzymają. Natomiast łączenie tych wątków na zasadzie takiej, że tam się bezpośrednio dzieje krzywda jest  argumentem nietrafionym. To są często osoby, które ponosiły wielotysięczne koszty już w polskich złotych jeśli chodzi w ogóle o możliwość przemieszczenia się z Dalekiego Wschodu do Białorusi. I trzeba też pamiętać, że ta część prawna międzynarodowa jednoznacznie definiuje, że osoby, które wkraczają na tereny europejski czy państwa, które jest pierwszym, który przyjmuje takiego uchodźcę czy osobę, która potrzebuje tego wsparcia, ono powinno w pierwszej kolejności o to zadbać. Czyli nie może być tak, że uznajemy Białoruś jako państwo przerzutu, a dopiero inny kraj staje się tym państwem, które musi się zająć i zaopiekować tym człowiekiem. Oczywiście czynnik ludzki jest bardzo ważny. Zresztą próbowaliśmy dwukrotnie jako rząd Prawa i Sprawiedliwości przekroczyć granicę, po to żeby wsparcia humanitarnego udzielić tym uchodźcom. Natomiast doskonale wiemy, że dyktator Łukaszenka odmówił dwukrotnie wsparcia tych osób. Na pewno nie będziemy tu wskazywać, tak jak robi to opozycja, że wystarczy przekroczyć kilka metrów lasu czy kilka metrów pola i im coś podać dlatego, że dzisiaj też filmy i inne materiały wskazują, że tam jest wojsko tam jest broń ostra, tam są snajperzy, i dzisiaj nie mamy gwarancji jak ci wojskowi z Białorusi zareagują. W związku z tym musimy podchodzić do całej tej sytuacji bardzo profesjonalnie I z ogromną rezerwą. Nasi wojskowi czy służby graniczne to są też również obywatele Rzeczpospolitej Polskiej i musimy dbać o ich bezpieczeństwo. I, wbrew pozorom, to, co robią posłowie opozycji, że tam biegają z torbami czy chcą pokazać, że jak oni chcą zadbać, a my jesteśmy tymi, którzy wstrzymują te działania, jest skrajnie niebezpieczne. Wbrew pozorom dbamy również o ich bezpieczeństwo, bo nikt nie jest w stanie zagwarantować tego jak zachowa się strona białoruska w sytuacji kiedy przekroczymy granicę. Trzeba pamiętać, że to nie jest kraj Unii Europejskiej, i każde przekroczenie granicy bez upoważnienia, bez wskazania przyczyn może mieć katastrofalne skutki, dlatego my raczej staramy się dbać o każdego obywatela aniżeli wskazywać, że nie chcemy komuś pomóc. 



Podziel się
Oceń

Komentarze