Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 15 grudnia 2025 23:09
Reklama
Reklama

Bokserski weekend w Łomży

Przez cztery dni, od 24 do 27 października, Łomża była stolicą polskiego pięściarstwa młodzieżowego. W hali im. Olimpijczyków Polskich odbył się bowiem Puchar Polski Kadetów w boksie.
Bokserski weekend w Łomży

Przez cztery dni, od 24 do 27 października, Łomża była stolicą polskiego pięściarstwa młodzieżowego. W hali im. Olimpijczyków Polskich odbył się bowiem Puchar Polski Kadetów w boksie.

 

W zawodach wzięło aż 86 najlepszych zawodników w tej kategorii wiekowej z 41 klubów z całego kraju. Wśród nich nie brakowało pięściarzy, którzy mają na swoim koncie kwalifikacje do Mistrzostwa Europy czy Świata. W tak doborowym towarzystwie było również dwóch reprezentantów gospodarzy, BKS-u Tiger Łomża. Jako pierwszy do ringu wyszedł startujący w kat. do 75 kg Piotr Arnista. Łomżyniak zmierzył się z Konradem Kozłowskim z Fight Club Koszalin. Niestety po trzech ciężkich rundach nasz zawodnik musiał uznać wyższość rywala przegrywając jednogłośnie na punkty – Nie było widać między tymi dwoma bokserami jakiejś wielkiej różnicy. Być może Piotrek za bardzo się usztywnił, co spowodowane było występem przed własną publicznością, presją rodziny i znajomych. Za mocno chciał i się "spalił" – powiedział trener Tigera, Zbigniew Maleszewski.

Bardzo podobny występ zanotował drugi z bokserów BKS-u, Daniel Maleszewski (kat. do 57 kg). Również na punkty uległ Kacprowi Wojciechowskiemu zChampion Nowy Dwór Mazowiecki – To była dla mnie bardzo trudna walka. Dałem z siebie wszystko, ale mój rywal często uderzał mnie nieczysto w tył głowy, przez co traciłem na chwilę wzrok i nie wiedziałem gdzie jestem. Zabrakło mi trochę siły, żeby go pokonać – ocenił swój występ zawodnik Tigera – Chciałem na imprezie, którą organizuje tata pokazać się z jak najlepszej strony i zdobyć złoto. Niestety nie udało się. Będę ciężko pracował do następnych mistrzostw, żeby za rok sięgnąć po medal, ale już na pewno w wyższej kategorii wagowej.

Nieco inne powody porażki syna widzi ojciec, Zbigniew Maleszewski – Daniela spaliła presja. Za bardzo nastawiał się na ten jeden nokautujący cios. Na usprawiedliwienie powiem, że niedługo przed zawodami dopadła go choroba i dopiero 4 dni przed startem wstał z łóżka – podkreślił.

- Poziom całych zawodów był bardzo wysoki i wyrównany. Poszczególne pojedynki były tak równe, że tuż po walce ciężko było wskazać zwycięzcę. Oprócz warstwy sportowej, również organizacja była bardzo dobra, dorównująca tego typu imprezom w całej Polsce – dodał supervisor Pucharu, Adam Pawełek.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama