Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 17 grudnia 2025 21:03
Reklama
Reklama

Derby dla ŁKS-u, rezerwy słabsze w meczu na szczycie

W zupełnie odmiennych nastrojach są piłkarze pierwszej i drugiej drużyny Łomżyńskiego Klubu Sportowego po meczach 16. kolejki. Grający w III lidze podpieczni trenera Mariusza Bekasa bez większych kłopotów poradzili sobie z Orłem Kolno, wygrywając 3:0.
Derby dla ŁKS-u, rezerwy słabsze w meczu na szczycie

W zupełnie odmiennych nastrojach są piłkarze pierwszej i drugiej drużyny Łomżyńskiego Klubu Sportowego po meczach 16. kolejki. Grający w III lidze podpieczni trenera Mariusza Bekasa bez większych kłopotów poradzili sobie z Orłem Kolno, wygrywając 3:0, natomiast rezerwy występujące w okręgówce uległy aż 0:4 KS-owi Wasilków.

W derbach byłego województwa łomżyńskiego nie trudno było wskazać faworyta. ŁKS zajmował szóste miejsce, a Orzeł to drużyna, która zamykała ligową tabelę z zerowym dorobkiem punktowym. Mimo to łomżanie zdawali sobie sprawę, że spotkanie samo się nie wygra i od początku zdecydowanie ruszyli do przodu. Już w 8. minucie udało im się wyjść na prowadzenie dzięki bramce Mateusza Laskowskiego. Popularny "Laska" nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce Orła po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Roberta Cychola i nieporozumieniu obrońców gości.

Po zdobyciu pierwszego gola łomżanie nie spoczęli na laurach i dążyli do szybkiego podwyższenia wyniku. Mimo kilku świetnych sytuacji (m.in. piłka dwukrotnie trafiła w poprzeczkę) ta sztuka nie udawała się im aż do 28. minuty. Wtedy to po szybkim rajdzie Tomasza Bernatowicza bramkę na 2:0 zdobył Jakub Ambrożewicz.

Gdy kibice, którzy zdecydowali się w chłodną, listopadową sobotę przyjść na łomżyński stadion, zacierali ręce na kolejne dobre akcje i trafienia biało-czerwonych ci jednak zrobili im niemiłą niespodziankę. Gra ŁKS-u zupełnie "siadła", do końca pierwszej połowy jedynym wartym odnotowania był strzał Karola Drągowskiego oraz dwa uderzenia piłkarzy Orła – jedno bardzo niecelne, a drugie w środek bramki.

Po przerwie obraz meczu praktycznie nie uległ zmianie. Kolnianie grali już tak jakby byli pogodzeni z porażką, a miejscowi nie forsowali tempa. Dopiero w ostatnim kwadrasie spotkania kilka razy próbowali zaskoczyć golkipera gości Łukasza Łopatowicza. I w 79. minucie ta sztuka im się udała, po tym jak rzut karny podyktowany za faul na Marcinie Gałązce wykorzystał Łukasz Tarnowski. Jak się później okazało, był to ostatni gol w tym spotkaniu.

- Po dzisiejszym meczu mam duży niedosyt. Wiedzieliśmy, że drużyna gości ma swoje problemy i założyliśmy sobie przed tym meczem, że będziemy grali szybko piłką, ale niestety nam się to nie udawało. Strzeliliśmy trzy bramki po błędach indywidualnych zawodników Orła, a nie potrafiliśmy dość dobrze rozegrać piłki przed polem karnym rywala – ocenił trener ŁKS-u, Mariusz Bekas – Mam żal do zawodników szczególnie o drugą połowę. Wiadomym jest bowiem, że frekwencja na stadionie poprawi się tylko wtedy, jak kibice zobaczą zespół grający z pasją i zdobywający bramki. A tak dzisiaj przez cały mecz nie było.

 

Rezerwy rozbite

 

Zupełnie nie wyszedł pierwszy mecz rundy rewanżowej piłkarzom ŁKS-u 1926 II. Podopieczni trenera Sławomira Stanisławskiego, którzy zajmowali po 15 kolejkach drugie miejsce, zmierzyli się na własnym boisku z liderem, KS-em Wasilków. Niestety oparty na młodych zawodnikach zespół z Łomży zupełnie nie mógł poradzić sobie z szybko i agresywnie grającymi rywalami. Po pierwszej połowie goście prowadzili już 3:0 i tylko najwięksi optymiści mogli przypuszczać, że w drugiej odsłonie uda im się doprowadzić choćby do wyrównania. Jednak już pierwsza akcja wasilkowian dała im czwartego gola i do końca spotkanie nie przyniosło już większych emocji.

- Pierwszą połowę dzisiaj przestalismy, oddaliśmy pole rywalom, to co mogli to zrobili, prakycznie nie podjęliśmy walki. Ja powiedziałem, że można nawet myśleć o zwycięstwie jeśli zespół stoi i patrzy jak przeciwnik walczy. W drugiej połowie było juz przynajmniej więcej walki i determinacji z naszej strony i trochę więcej chęci, żeby grać do przodu, ale to i tak było za mało, żeby strzelić choćby jedną bramkę – podsumował mecz trener rezerw, Sławomir Stanisławski.

(db)


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama