Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:08
Reklama Galeria Jurowiecka
Reklama

Czwartki u Wiktora

Czwartki u Wiktora to przestrzeń wyjątkowych spotkań, podczas których sztuka fotografii staje się inspiracją do głębszego spojrzenia na współczesny świat obrazu. To okazja nie tylko do poznania twórczości Mistrza Wiktora Wołkowa, ale również do odkrywania nowych artystów, ich pasji oraz sposobu postrzegania rzeczywistości. W czwartek, 20.11, w Muzeum Fotografii Wiktora Wołkowa w Turośni Kościelnej, o godz. 18, odbędzie sie spotkanie z Jackiem Nazarko – bliskim przyjacielem Wiktora Wołkowa oraz właścicielem Zamku w Tykocinie.
  • Źródło: podlaskie.eu
Czwartki u Wiktora

Jacek Nazarko o sobie:

Jak chyba każdy chłopak marzyłem o dalekich podróżach. Często maszerowałem  na piesza kładkę kolejową nad torami obserwując pociągi ciągnione przez parowozy. Okolice dworca białostockiego były miejscem magicznym, punktem startowym mego życia.  Dziś z dawnej ulicy Knyszyńskiej przy której mieszkaliśmy, nic nie zostało. Kilkadziesiąt metrów dalej rozpoczynała się ulica Wiatrakowa, na której mieszkali Wołkowowie. Tego wtedy nie wiedziałem.

Urodziłem się w mieście, które kilka lat wcześniej jak Atlantyda zginęło w odmętach wojennej pożogi. Było  miejscem, gdzie wszystko, co dawniejsze  stało się nieaktualne: ulice, domy i ludzie.

Wychowałem się pod wpływem ideologii, przewrotnie głoszącej dobro człowieka, jednocześnie zamykając mu usta.  Miało to na celu stworzenie społeczeństwa według jednolitego szablonu. Na szczęście próba, aczkolwiek wyczerpująca, skończyła się niepowodzeniem. Wielka w tym była zasługa twórców, artystów takich jak Wiktor Wołkow, Redliński, Piotr Strumiło i innych.

W skromnych warunkach, pod presja ideologiczną kwestionowali swoimi pracami tezę, że „Trybuna Ludu” i „Dziennik Wieczorny” są jedynymi źródłami poznania.

Z perspektywy 75 lat życia ostatecznie dumny jestem z mojego pokolenia, które przesunęło, aczkolwiek nie do końca, demokratyczną limes na wschód. Rodzicom zawdzięczam wiarę w prawdę, dobro i piękno.

Zawód inżyniera budownictwa zdobyłem na raczkującej Wyższej Szkoły Inżynierskiej. Było to dla mnie samego zaskakujące, bowiem w czasie studiów zajmowałem się głównie prowadzeniem żeglarskiej drużyny harcerskiej – „Błękitnej Dziewiątki”.

Po studiach wiele lat pracowałem jako kierownik budowy, szef produkcji, dyrektor oddziału i budowniczy Huty Katowice. Później pociąg mojego inżynierskiego życia odjechał z białostockiego peronu do Niemiec do Zagłębia Ruhry. Od tego czasu rozpoczęłam pracę na własny prywatny rachunek . Z racji  fascynacji historią podjąłem 30 lat temu przedsięwzięcie restytucji zamku królewskiego w Tykocinie, które trwa do dziś. W międzyczasie trochę żeglowałem po morzach i oceanach realizując chłopięce marzenia.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama